Wypadek polskiej ciężarówki w Doetinchem

Do poważnego wypadku z udziałem polskiej ciężarówki doszło w piątek rano na Ettenseweg, w Doetinchem.

W piątek podczas godzin porannych doszło do bardzo groźnie wyglądającego wypadku, w którym udział wziął samochód ciężarowy oraz pojazd osobowy. Obie maszyny zjeżdżały z A18 i wjeżdżały na Ettenseweg w pobliżu znajdującej się w Doetinchem restauracji McDonald. Zarówno kierowca osobówki, jak i tira chcieli skręcić w lewo w kierunku miasta. Podczas tego manewru doszło jednak do wypadku. Kilkunastotonowy samochód ciężarowy uderzył w bok osobówki.

Dochodzenie

Na chwilę obecną nie jest jasne, jak doszło do zdarzenia. Policja prowadzi dochodzenie. Wiadomo jedynie, iż na miejsce w trybie pilnym wezwano karetkę pogotowia, ponieważ samochód osobowy został dość poważnie uszkodzony i była obawa, że podróżujący nim samotny kierowca znajduje się w ciężkim stanie. Na szczęście nowoczesne systemy bezpieczeństwa pojazdu sprawiły, iż pomimo tego, że auto zostało poważnie uszkodzone, kierowca wyszedł z niego bez nawet małych zadrapań i nie musiał być hospitalizowany. Obrażeń nie doznał również Polak siedzący za kierownicą osiemnastokołowca.

 

Wypadek polskiego tira w Holandii. Na szczęście nikt nie został ranny.

 

Policyjne problemy

Na miejsce, oprócz pogotowia, przybyła również policja. Funkcjonariusze nie mogli jednak „na gorąco” przesłuchać naszego rodaka. Okazało się, iż szofer nie umie po niderlandzku. Sytuacja wyglądała podobnie również z językiem niemieckim i angielskim. Dlatego też wszelkie wyjaśnienia i zeznania musiały mieć miejsce z udziałem tłumacza przysięgłego.

Trudny zawód

Czekając na oficjalny raport mówiący o winowajcy, warto zwrócić uwagę na kilka najpopularniejszych przyczyny takich kolizji. Jest ich kilka i leżą one zarówno po stronie kierowców tirów, jak i samochodów osobowych. Pierwszym z nich jest zmęczenie. Osoby prowadzący 18-kołowe maszyny jadą nieraz setki kilometrów. To zaś w prosty sposób przekłada się na ich stan psychofizyczny. Szczególnie rano, po nocy za kierownicą, refleks staje się wolniejszy, a uwaga gdzieś ucieka. Bardzo często taka jazda kończy się właśnie kolizjami, ponieważ nasz organizm odbiera bodźce z opóźnieniem. Nie jest jednak tak, iż to tylko kierowcy ciężarówek są winni. Samochody osobowe zwykle zapominają, iż maszyny ważące kilkanaście ton mają dłuższe drogi hamowania i potrzebują do swoich manewrów więcej miejsce na drodze. To zaś wiąże się z tym, iż właściciele „osobówek” nierzadko zajeżdżają drogę lub liczą, że ciężarówce wystarczy te kilkadziesiąt centymetrów do wykręcenia się. W ruchu miejskim, gdzie odległości między pojazdami są bardzo niewielkie, często wyprzedzając zjeżdżają przed samą maskę tira. Ten manewr powoduje, iż pojazd znajduje się w martwym polu ciężarówki, a wtedy o wypadek nie trudno.