Wykrywalność 2019-cCoV w Holandii wzrosła wielokrotnie
Mieszkańcy krainy tulipanów mogą spać spokojniej. Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują, iż w Królestwie Niderlandów znacznie wzrosły możliwość związane z wykrywaniem i izolacją groźnego koronawirusa. Wszystko dzięki lekarzom rodzinnym i lokalnym przychodniom.
Jak poinformował w poniedziałek instytut zdrowia Nivel oraz Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego i Środowiska (RIVM), holenderskie możliwości wykrywania koronawirusa ogromnie się zwiększyły. Wszystko dzięki lekarzom rodzinnym, którzy w krainie tulipanów i wiatraków stanowią pierwszą linię ochrony przez wszelkiej maści chorobami.
Najnowsze wiadomości z Holandii, którymi chwali się RIVM, mówią o 40 przychodniach rodzinnych rozsianych po całej Holandii. Placówki te mogą teraz testować pacjentów pod kątem nie tylko grypy, czy zapalenia płuc, ale również szczepów wirusa odpowiedzialnego za epidemie w Chinach. Dzięki temu lekarze są w stanie dużo szybciej zdiagnozować chorego i poddać go specjalistycznemu leczeniu. To zaś znacznie zwiększa szanse na pełen powrót do zdrowia. Możliwość zdiagnozowania zjadliwego patogenu również na prowincji, zapewnia także większe bezpieczeństwo obywatelom jako całości. Szybsze rozpoznanie to bowiem mniej potencjalnych ofiar nosiciela i kolejnych chorych.
Prosty mechanizm
Jak się okazuje, całe przedsięwzięcie było w praktyce niezwykle proste. Rzecznik RIVM wskazuje, że w Niderlandach znajduje się wiele stacji monitorowania (przy ośrodkach zdrowia), które przeprowadzają testy na obecność grypy. Dane zbierane przez te jednostki są zwykle analizowane przez Nivel i RIVM. Dzięki temu wiadomo gdzie i kiedy może pojawić się epidemia tej choroby. Wystarczyło więc do wybranych 40 placówek dostarczyć wzorzec 2019-cCoV. Dzięki temu każda z nich oprócz monitorowania zimowego przeziębienia, w sytuacji niepewności może potwierdzić lub obalić podejrzenia lekarza odnośnie wirusa z „państwa środka”.
Środek zapobiegawczy
Jak podaje RIVM, testy stosuje się również jako środek zapobiegawczy. Chodzi tu o sytuację na postawie, której opieka zdrowotna jest w stanie monitorować, jak wirus rozprzestrzenia się po Holandii. Możliwe więc, iż próbki nawet ludzi ze zwykłą grypą trafią do analizy przesiewowej.
Nic się nie dzieje
Lekarze uspokajają jednak, iż system ten został stworzony na przyszłość i liczą, że nigdy nie będzie musiał zostać wykorzystany. Na chwilę obecną w Holandii nie stwierdzono bowiem ani jednego przypadku wystąpienia koronawirusa. Podjęte zaś przez władze środki bezpieczeństwa minimalizują zaś ryzyko niepostrzeżonego pojawienia się chorych. Oprócz bowiem kontroli na lotniskach czy kwarantanny przybywających z Chin wprowadzony jest specjalny system informowania. Nie jest on również zbyt skomplikowany. Polega bowiem na swoistym wyłączeniu tajemnicy lekarskiej. W sytuacji, w której lekarz będzie mieć podejrzenia, iż pacjent jest nosicielem groźnego patogenu, musi powiadomić o tym GGD i RIVM. Służby te momentalnie przejmują chorego i wprowadzają kompleksowe działania mające zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby w danym regionie.