Eksplozja w samolocie Ryanair podczas lądowania w Eindhoven

Wybuch w samolocie Ryanair podczas lądowania w Eindhoven

Pasażerowie lecący z Londynu do Eindhoven liniami Ryanair podczas lądowania w Holandii przeżyli dość nerwowe chwile. Moment po tym, jak maszyna dotknęła pasa, doszło do eksplozji w płatowcu. Czy los 180 pasażerów i załogi maszyny był zagrożony?

rozliczenie podatku z Holandii

W niedzielę o godzinie trzeciej po południu na holenderskim lotnisku lądowa maszyna z Londynu linii Ryanair. W pewnym momencie przyziemiającym z prędkością kilkuset kilometrów na godzinę samolotem coś szarpnęło, a niektórzy pasażerowie oprócz odgłosu silników usłyszeli dziwny dźwięk, jakby eksplozji. To wywołało pewien niepokój na pokładzie. Niepokój ten zwiększył się jeszcze bardziej, gdy pasażerowie zobaczyli koło maszyny jednostki straży pożarnej. We wnętrzu płatowca nie pojawił się na szczęście dym. Coś jednak musiało być nie tak.

 

Kapeć

Co się stało? Podczas lądowania w maszynie Ryanair pękła opona. Mogło to się stać na skutek zbyt mocnego przyziemienia na pasie, zbyt ostrego hamowania w wykonaniu pilotów lub na skutek zmęczenia materiału czy jakiegoś śmiecia, który wbił się w koło i rozszczelnił je, doprowadzając do eksplozji. Mimo tego, iż opona przestała istnieć, samolot nie szorował goleniem po pasie startowym. Koła znajdują się bowiem dla bezpieczeństwa (i rozłożenia ciężaru), w parach.

Środki bezpieczeństwa

Piloci Ryanair'a jednak natychmiast powiadomili o eksplozji. Istniało bowiem ryzyko pożaru. Szczątki gumy z opony mogłyby bowiem dotknąć rozgrzanych do czerwoności tarcz hamulcowych i się zapalić powodując uszkodzenie podwozia. Na szczęście jednak nic takiego się nie stało. Ratownicy nie byli potrzebni, a pasażerowie mogli spokojnie opuścić samolot. W zdarzeniu tym nikt nie ucierpiał.

 

Sprawdzanie pasa

Na skutek tego incydentu władze lotniska na pewien czas wstrzymały ruch lotniczy. Należało bowiem przejrzeć dokładnie pas startowy. Trzeba było sprawdzić, czy na pasie nie ma żadnych elementów, które mogły przebić oponę. Należało też pozbierać szczątki gumy, by te przypadkiem nie spowodowały problemów u innych maszyn, mogłyby zostać, np. podbite przez koło startującego samolotu i zassane do silnika.
Służby zadziałały jednak wyjątkowo sprawnie i już po 10 minutach, na pasie znów mogły startować i lądować samoloty.

 

 

Źródło:  AD.nl