Lotnisko w Eindhoven powtarza scenariusz z Schiphol

Nie będzie zmniejszenia Schiphol

Wielokrotnie opisywaliśmy tragiczną sytuację na lotnisku w Schiphol. Tłumy podróżnych, opóźnione i odwołane loty, walizki, których nie udało się załadować do luków samolotów. Narastający problem sprawił, iż wielu pasażerów zaczęło szukać alternatywy. Jedną z nich był port lotniczy w Eindhoven. W efekcie i to lotnisko zaczyna mieć poważne problemy.

Tłumy na Schiphol pokazywane w mediach mogą wzbudzać niepokój. Dane wskazują jednak niezbicie, iż w Eindhoven jest jeszcze gorsza sytuacja. Od początku tego miesiąca 67% lotów z tego lotniska było opóźnionych. Informację te podała w tym tygodniu firma turystyczna Hopper, monitorująca tę kwestię. Oznacza to, iż jest tam o 6% więcej opóźnień niż na Schiphol. Dlaczego więc nie mówi się o tym porcie lotniczym? Wszystko to efekt skali. Eindhoven jest mniejsze i obsługuje mniej maszyn, a więc przybywa tam mniej turystów. W efekcie mimo wyższych statystyk nie dochodzi tam do tak dantejskich scen, jak na Schiphol.

 

Odwołane loty

Opóźnienia potrafią poirytować podróżnych. Wiedzą oni jednak, iż ich samolot z pewnym poślizgiem, ale jednak wzbije się w powietrze. Tego samego nie mogą powiedzieć niestety osoby, których lot został odwołany. Oni bowiem nie wiedzą, czy i kiedy polecą. Pod tym względem przoduje lotnisko pod Amsterdamem. Tam bowiem odwołano w lipcu 5,2% lotów. W Eindhoven było to zaledwie 1,8%, przez co i nastroje pasażerów są tam trochę lepsze.

 

Na tle Europy

Mimo tak wydawałoby się wysokich wartości pod względem odwołanych lotów i opóźnień, holenderskie porty lotnicze nie są najgorsze w Europie. Lotnisko w Brukseli, w Zaventem, może „poszczycić się” 72% opóźnionych lotów. Niemieckie lotnisko we Frankfurcie musiało zaś odwołać 7,8% lotów. To zaś jest istna przepaść względem portu we włoskim Bergamo, gdzie opóźnionych jest tylko 3% połączeń i 1% odwołanych lotów, jest to najlepszy wynik w zachodniej Europie.

 

Kolej na kolej

Holendrzy, widząc, iż nawet mniejsze porty lotnicze nie gwarantują spokojnego wylotu na wakacje, zaczynają zmieniać swoje nastawienie. Wielu z nich zaczyna coraz przychylniej spoglądać na kolej. Wysoki standard międzynarodowych połączeń kusi, tak samo, jak ceny biletów. W efekcie na przejazdy międzynarodowe jest coraz więcej chętnych. Fakt, koleje też borykają się z brakiem personelu, ale na szczęście tam pociągi nadal kursują, a pasażerowie nie muszą czekać wielu godzin, by wejść do wagonu.

 

 

Źródło:  Nu.nl