Wybuch bomby pod polskim samochodem w Hadze

Pechowy bomber, czyli człowiek pochodnia

Bardzo niepokojące informacje z Holandii dotarły do nas w Drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia. Jak informują niderlandzkie media, w Hadze wybuchł samochód na polskich tablicach rejestracyjnych.

Bomba?

W środę, kilka minut po północy mieszkańcy Laanie van Poot w Hadze usłyszeli ogromną eksplozję. Siła wybuchu miała być tak duża, że w domach, najbliżej epicentrum znajdującego się na pobliskim parkingu, zadrżały szyby w oknach. Świadkowie zbudzeni wybuchem natychmiast zadzwonili pod nr. 112, by wezwać pomoc.

 

Ogromna siała

Policja przybyła na parking i zabezpieczyła tylko teren. Funkcjonariusze widząc co zostało z samochodu na polskich tablicach rejestracyjnych, postanowili nawet nie zbliżać się do pojazdu i poczekać na saperów. Nie było bowiem ofiar, którym należało pomóc. Polskie auto stało już na parkingu od jakiegoś czasu i było pewne, że w pojeździe nie znajdowali się ludzie.

Gdy na miejsce incydentu dotarł zespół zajmujący się materiałami wybuchowymi, szybko stwierdził, że to, co się stało jest najprawdopodobniej efektem działania fajerwerków. Niemniej jednak ich siła spowodowała, że nawet ludzie, którzy zajmują się na co dzień niewypałami, czy bombami wykorzystywanymi przez organizacje przestępcze, byli pod wrażeniem. Najnowsze informacje z Holandii mówią, iż eksplozja rozrzuciła szczątki samochodu w promieniu ponad 20 metrów. Elementy pojazdu znajdowano nie tylko na parkingu, ale również na okolicznych drzewach, gdzie doleciały niesione siłą eksplozji.

 

Badanie

Obecnie toczy się śledztwo mające na celu ustalenie, kto był sprawcą tego czynu. Policjanci muszą dowiedzieć się, nie tylko kto to zrobił, ale również dlaczego. Chodzi bowiem o to, czy polskie auto zostało wybrane przypadkowo, czy właśnie podłożenie ładunku spowodowały tablice z PL-ką.

Jeśli bowiem sprawca kierował się narodowością, można mówić o przestępstwie na tle „rasistowskim i ksenofobicznym”. Taki rodzaj ataku zarówno w Polsce, jak i w Holandii karany jest dużo poważniej niż zwykłe akty wandalizmu.

Prowadzone dochodzenie ma również jednoznacznie ustalić materiał wybuchowy. Chociaż wiele wskazuje na wspomniane już fajerwerki, siła eksplozji była na tyle duża, że istnieje pewne prawdopodobieństwo, iż pod autem znajdowało się coś jeszcze, np. niewypał granatu z II wojny światowej, który detonował w wyniki eksplozji pirotechniki. Dlatego też technicy zabrali auto do szczegółowego badania na policyjny parking.

 

Interesują Cię najnowsze informacje z Holandii? Odwiedź naszą stronę główną.