Wróci do Polski, choćby miał się czołgać
To miał być piękny sen. Sen jednak zamienił się w szarą rzeczywistość. Ta z czasem z czasem stała się koszmarem, który nasz rodak chciałby jak najszybciej zakończyć, wracają do Polski. Na chwilę obecną nie jest mu to jednak dane. Sąd bowiem przedłużył mu karę odsiadki.
33-letni Piotr K. przybył do Królestwa Niderlandów, tak jak wielu innych naszych rodaków, z jasnym celem. Miał nadzieje, iż znajdzie pracę, mieszkanie i zarobi godziwe pieniądze, za które albo zbuduje nowy dom, albo wyremontuje stary. Niestety rzeczywistość bardzo szybko pokazała, że kraina tulipanów nie jest rajem na ziemi, jak to się niektórym wydaje.
Dach nad głową
Polak obecnie cieszy się z małych rzeczy. Ma dach nad głową, ma co jeść i gdzie się umyć. Może się wydawać, iż nie jest to nic wielkiego. Dla 33-latka to jednak naprawdę dużo, zwłaszcza iż od dawna nie miał pracy, co zaś, jak to zwykła bywa w przypadku pracowników migrujących w Niderlandach, wiązało się z brakiem dachu nad głową i brakiem jakichkolwiek środków do życia. Jedynym minusem jest tylko miejsce zakwaterowania w Middelburgu. Nowy dom to bowiem zakład karny, w którym Polak odsiaduje karę za podpalenie.
Proces
Piotr K. stanął jednak przed sądem nie za podłożenie ognia, a za wydarzenia mające miejsce 7 marca i 7 listopada zeszłego roku. Pierwsza z nich dotyczy kradzieży sklepowych. Druga agresji wobec stróżów prawa, funkcjonariuszy BOA.
H&M
7 marca kamery sklepu odzieżowego nagrały, jak 33-latek wychodzi z lokalu z rękami pełnymi ubrań. Mężczyzna opuścił sklep bez płacenia, przez co został oskarżony o kradzież. Tak przynajmniej wynika z oficjalnego aktu oskarżenia. Sytuację „nieco” inaczej przedstawia obrona naszego rodaka. Miał on przynieść te rzeczy z domu, by oddać w sklepie lub wymienić na inne. Niestety kolejka przy kasie była zbyt długa i nie chciało mu się czekać, więc wyszedł ze sklepu. Wtedy zaś mylnie posądzono go o kradzież. Sąd jednak miał poważne wątpliwości w tej sprawie. Wszystko to brzmiało tak nieprawdopodobnie, iż nawet sama obrona nie była chyba zbyt przekonana co od tej wersji wydarzeń.
Starcie z BOA
7 listopada zaś Polak miał mieć starcie z BOA. Około godziny 8 wieczorem w Bredzie, w Park Valkenberg K. miał być uciążliwy dla innych odwiedzających. Był pod wpływem alkoholu oraz zachowywał się agresywnie względem BOA. Oskarżony uważa, iż tego dnia nie był on przestępcą, a ofiarą. Miał on bowiem rozbić swoje obozowisko w parku i zdrzemnąć się z powodu zmęczenia. Wtedy to został zaatakowany i pobity przez kilku "czarnoskórych muzułmanów" (jak Polak określił napastników). BOA zaś mieli nie uwierzyć w całą historię i dyskryminować go tylko dlatego, iż był on Polakiem, migrantem, kimś gorszego sortu. Stwierdził również, że Niderlandy to niegościnny kraj dla takich jak on.
Chcesz tu zostać?
Po tej wypowiedzi sąd zapytał się Polaka wprost, czy chce zostać tutaj. Ten odparł, iż już dawno opuściłby Holandię, nawet czołgając się do granicy, ale policja zabrała mu dokumenty i nie może tego zrobić. Te zaś z powrotem Polak ma otrzymać dopiero w sierpniu.
W zaistniałej sytuacji sąd zdecydował się przedłużyć 33-latkowi wyrok o dodatkowy tydzień. Decyzja ta była podyktowana tym, iż grzywna nie wchodziła w grę, ponieważ nasz rodak i tak nie ma środków do życia. Prace społeczne też nie miały racji bytu, bo mężczyzna nie ma stałego miejsca zamieszkania, nie byłoby więc jak egzekwować sankcji, gdyby się na nie nie stawił. Dodatkowa odsiadka to zaś dla skazanego kolejny tydzień bez przymierania głodem. Wątpliwe więc, by obrona wniosła apelację w tej sprawie.