Wielki brat patrzy, ale czy legalnie?

Kamery monitoringu mają zapewnić bezpieczeństwo. Czy jednak nie odbywa się to kosztem naszej prywatności. Najnowsze informacje z Holandii mówią o tym, iż obecnie w Niderlandach znajduje się 211 308 kamer użytkowników prywatnych. Problem w tym, że urządzenia te, zamiast patrzeć na teren posesji swoich właścicieli bardzo często „podglądają” chodniki, ulice i miejsca publiczne.

Wielki brat patrzy

Liczba kamer monitoringu w Holandii stale rośnie. Wzrost ten dotyczy nie tylko urządzeń montowanych przez zarządców dróg, urzędy miejskie czy policję. Największy przyrost widoczny jest w sektorze prywatnym. Holendrzy boją się włamywaczy, dlatego sięgają po czujne oko kamery, by w razie czego mieć obciążające dowody. Problem w tym, czy bezpieczeństwo i prawo do monitoringu jednych nie godzi w prywatność innych. Sytuację tę postanowił sprawdzić VPNGids.

 

Badanie

W ramach przeprowadzonego badania VPNGids, korzystając z ustawy o dostępie do informacji publicznej, poprosiło policję, by ta przekazała statystykom informacje na temat ilości kamer bezpieczeństwa w Królestwie Niderlandów. Stróże prawa prowadzą bowiem rejestr Camera in Picture. Tam powinno się rejestrować praktycznie wszystkie kamery montowane na budynkach. Jak pokazało jednak badanie, system ten ma pewne luki, zwłaszcza jeśli chodzi o urządzenia montowane na posesjach i nagrywające np. przydomowe ogrody.

 

Kwestia ta jest o tyle ważna, że według holenderskiej ustawy o ochronie danych kamery bezpieczeństwa nie powinny być wycelowane w miejsca publiczne, takie jak drogi czy chodniki przed domem. Istnieje jednak możliwość takiego skierowania obiektywu kamery, by ten nagrywał i podwórko i przestrzeń publiczną. Warunkiem jest jednak wskazanie urzędnikom odpowiedniego powodu, który przejdzie pozytywne opiniowanie przez Holenderski Urząd Ochrony Danych.

 

Oko wielkiego brata

Problem jednak w tym, iż wiele takich urządzeń podgląda sąsiadów czy przechodniów nie do końca legalnie. Nie chodzi tu już nawet o to, iż kadr łapie kawałek podwórka domu obok, czy tego, że nagrywani są przechodnie na ulicy. Problem w tym, co dalej dzieje się z tymi danymi. Według prawa każdy podmiot powinien jasno wskazać, iż dany teren trawnika, chodnika jest nagrywany. Trzeba też przedstawić administratora tych danych i czas ich przechowywania (popularne i u nas RODO). W przeciwnym razie nagrywanie takie jest nielegalne i właściciel monitoringu może spotkać się z surowymi karami. Holenderski instytut ochrony danych osobowych odnotował już pierwsze przypadki skarg dotyczących tych przepisów. Jest to jednak dość mała liczba zgłoszeń, bo sięgająca zaledwie 5% wszystkich zażaleń dotyczących ochrony wizerunku i danych osobowych. Służby uważają, jednak iż wraz ze wzrostem monitoringu, oraz stale zwiększającej się liczby kamer wzrośnie również ilość pokrzywdzonych obywateli.

 

Interesują Cię najnowsze informacje z Holandii? Odwiedź naszą stronę główną