Wicepremier Holandii chce ograniczyć liczbę emigrantów?

Najnowsze informacje z Holandii wskazują, iż Królestwo Niderlandów powoli zaczyna się łamać odnośnie polityki migracyjnej. Coraz głośniejsze stają się hasła dotyczące zatrzymania pochodu ludności napływowej. Wczoraj głos w tej sprawie zabrał wicepremier krainy tulipanów.

Limity

Wczorajsza wypowiedź wicepremiera Niderlandów Hugo de Jonge’a wprawiła w zaniepokojenie tysiące emigrantów, którzy znaleźli swój dom w Holandii. Polityk z ramienia CDA (Christen-Democratisch Appèl, czyli Apelu Chrześcijańsko-Demokratycznego) stwierdził, iż liczba imigrantów w kraju jest zbyt wysoka. W dalszej swojej wypowiedzi wicepremier powiedział, że rząd powinien ustalić maksymalną liczbę ludzi przybywających do Królestwa Niderlandów. Co ciekawe Hugo de Jonge nie podał, o jaką liczbę tu chodzi. W wywiadzie dla NRC dodał tylko: "Nie podam żadnej konkretnej liczby (…). Dyskusja (na ten temat) jest o wiele ważniejsza: Czy chcemy, aby ta liczba była obecna?”.

 

Prawa strona

Wydawać by się mogło, że ustalenie limitów przyjęć ludzi, którzy migrują w poszukiwaniu lepszego życia, nie jest zbyt etyczne. Pokazuje to tylko polityka i jego partię jako prawicowych narodowców. Nic jednak bardziej mylnego. CDA przyjmuje dość liberalną postawę. Wystarczy bowiem porównać jej propozycje do informacji, które co jakiś czas pojawiają się ze strony PVV i FVD. Niektórzy działacze tych partii uważają, iż należałoby odmówić imigrantom prawa do pobytu w Holandii. Minister Hugo de Jonge mówił, że z jednej strony rozumie ten tok myślenia. Zauważa jednak, iż jest ono błędne i krótkowzroczne. Jego zdaniem od dawna prawica tęskni za zamknięciem granic, zapomina jednak, iż przy zerowej emigracji i niskiej dzietności Holendrów, populacja Niderlandów mocno by się skurczyła.

 

Lewa strona

Wicepremier jako polityk centrum nie pozostawia w spokoju również oponentów z lewej strony sceny politycznej. Wskazując, iż całkowite, niekontrolowane otwarcie granic dla uchodźców, migrantów może zakończyć się powstaniem ogromnych napięć w społeczeństwie i niepożądanych sytuacji. Chociaż polityk nie mówi tego wprost, chodzić może tutaj o powstawanie swoistych gett narodowych, gdzie ludzie nieznający języka i niechcący się zasymilować żyją w trudnych warunkach ekonomicznych i często popadają w konflikt z lokalną społecznością.

 

Z tego też względu według wicepremiera powinna powstać górna granica liczby uchodźców i migrantów. Co ważne dla Polaków ma się to tyczyć również migracji zarobkowej. Polityk mówił w przytoczonym wywiadzie, iż: "Jesteśmy krajem niezwykle solidarnym. Jeśli chcemy, żeby tak pozostało, musimy ograniczyć ich liczbę (migrantów)”. Solidarność tę trzeba tu bowiem rozumieć jako pomoc uchodźcą, na którą co roku budżet przeznacza miliony euro.

Co to oznacza dla nas Polaków?

Najnowsze informacje z Holandii nie napawają więc optymizmem. Na chwilę obecną nie należy jednak zbytnio się obawiać, iż Królestwo wprowadzi limity Polaków. Wywiad ten był bowiem bardziej skierowany do wewnątrz Holandii. Wicepremier chciał ukazać społeczeństwu CDA jako partię centrową, stanowiącą kompromis między dwiema skrajnościami na tamtejszej scenie politycznej. Ponadto nie należy zapominać, iż w odróżnieniu od uchodźców, ilość naszych rodaków w Holandii kształtuje tamtejszy rynek. Rozwijający się biznes jest zaś na tyle silnym środowiskiem, iż żadna partia nie będzie chciała, by przemysł był przeciwko niej. Moment zaś, w którym przedsiębiorstwa nie mogą się rozwijać, bo wyczerpały limit pracowników z zagranicy, stałby się właśnie taką sytuacją, obracającą biznes przeciw władzy. Dlatego też nie padła żadna konkretna liczba, a pojawiło się jedynie hasło „dyskusja”. Mówią krótko, warto rozmawiać o problemie, ale na chwilę obecną nie warto go rozwiązywać.