Dziwny zapach z auta Polaka doprowadził go do więzienia

nocny pościg za Polakami

Polak znów w centrum uwagi. Informacje z Holandii przekazane ustami rzecznika policji z Waalwijk mówią o zatrzymaniu naszego rodaka, który poważnie naraził się polskiemu i holenderskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

Narkotyki

Nasz 39-letni rodak został zatrzymany w czwartkowy wieczór w Van Duvenvoordestraat, w Waalwijk. Funkcjonariusze zatrzymali do kontroli samochód dostawczy, który prowadził Polak. Cała sytuacja skończyłaby się najpewniej zwykłą kontrolą dokumentów i zapewne badaniem alkomatem, gdyby nie jeden szczegół. W pojeździe funkcjonariusze wyczuli silną woń konopi. Zdecydowanie zbyt mocną na maksymalne 5 gram. suszu. Policjanci postanowili więc zatrzymać kierowcę, by przeszukać jego pojazd. Kilka minut później funkcjonariusze mieli już w rękach duży worek suszu. Zatrzymany trafił więc na dołek, a auto na policyjny parking. Tam technicy odnaleźli jeszcze w pojeździe kilogram grzybków oraz 3000 euro. Rozpoczęło się więc dochodzenie, mające sprawdzić nie tylko skąd zatrzymany miał miękkie narkotyki, ale również jak wszedł w posiadanie pieniędzy. Rozważana jest bowiem opcja nielegalnego handlu narkotykami.

 

Odsiadka

Gdy 39-letek trafił na komendę okazało się, iż jego problemy dopiero się rozpoczęły. Śledczy pobrali od niego odciski palców. Linie papilarne zatrzymanego znajdowały się w europejskiej bazie danych. Polak nie był tym, za kogo się podawał podczas pierwszego spotkania z niderlandzką drogówką. Najnowsze informacje z Holandii tłumaczą jednak doskonale, czemu mężczyzna ryzykował, wprowadzając funkcjonariuszy w błąd. Zatrzymany robił co mógł, by ukryć swoją prawdziwą tożsamość, ponieważ nad Wisłą był on już prawomocnie skazany na karę więzienia. Co więcej, człowiek ten nie tyle nie stawił się do zakładu karnego, co z niego uciekł. Od kilku lat poszukiwano go listem gończym. W takiej sytuacji policji i holenderskiej prokuraturze nie pozostało nic innego jak umieścić zatrzymanego w areszcie i powiadomić polskich odpowiedników. Wszystko po to, by Polak mógł jak najszybciej wrócić do ojczyzny.

 

To nie pierwszy przypadek, gdy polscy zbiegowie odnajdowani są w Holandii. Posiadając fałszywe dokumenty, bardzo łatwo tam o pracę. Ogromna społeczność polska sprawia zaś, iż dość łatwo zniknąć w tłumie pracowników tymczasowych. Ponadto praca na krótkie, czasem trzymiesięczne etaty sprawia, iż nikt nie dziwi się, gdy ktoś nagle wyjeżdża czy przyjeżdża. To zaś w połączeniu z zakwaterowaniem oferowanym przez pracodawców sprawia, że człowiek może latami przemieszczać się po Holandii, pracować i pozostawać praktycznie nieuchwytnym dla organów ścigania. Na szczęście coraz lepsza współpraca służb i koniec problemów z deportacją, o których pisaliśmy na początku ubiegłego roku, sprawiła, że Niderlandy nie są już ziemią obiecaną dla polskiego półświatka.