W Lopik zatonęło auto z Polakami

Pożar ugaszono, ale ludzie nie mogą wrócić do domów

W czwartkowy wieczór w Lopik zaroiło się od strażaków, policji i służb pogotowia. Wszystko z powodu tego, że do wód leniwie płynącego kanału, biegnącego wzdłuż Lopikerweg-West wpadł samochód osobowy. Pojazd momentalnie zaczął on nabierać wody i tonąć. W aucie tym najprawdopodobniej znajdowali się Polacy.

W czwartkowy wieczór, 2 czerwca o godzinie 21:15 dało się słychać głośny plusk. W wodzach kanału, przy jednej z tamtejszych dróg znalazł się srebrny samochód osobowy na polskich tablicach rejestracyjnych. Dlaczego auto nagle zjechało z drogi i wpadło do będącego zaraz za skrajnią asfaltu kanału? Tego nie wiadomo. Być może kierowca jechał za szybko, być może na drogę wyskoczył pies lub kot, może doszło do usterki technicznej. Odpowiedź na to pytanie ma dać prowadzone przez policjantów śledztwo. Pewne jest jednak, iż auto szybko zaczęło zanurzać się pod wodę.

 

Szczęście w nieszczęściu

Kierowca i pasażer samochodu, na naszych blachach, mieli jednak dużo szczęścia. Auto nie wylądowało na środku cieku wodnego, ale przy samym brzegu. To zaś w połączeniu z tym, iż kanał w tym miejscu nie należy do najgłębszych, sprawiło, że pojazd nie zanurzył się całkowicie pod wodą. Kierowca i pasażer mieli więc cały czas dostęp do powietrza. Nie doznali też żadnych znaczących obrażeń i o własnych siłach wydostali się z zatopionej maszyny.

Poszukiwania pod wodą

Mimo, iż kierowca i pasażer wydostali się z wody o własnych siłach, na miejsce i tak zadysponowano zespół nurków straży pożarnej z Schoonhoven. Mieli oni sprawdzić kanał pod kątem ewentualnych innych ofiar. Było to wątpliwe, ale takie są procedury. Ludzie czasem w szoku mogą zapomnieć, iż ktoś jeszcze z nimi jechał. Na szczęście po kilkunastu minutach pracy, strażacy potwierdzili, iż w aucie były tylko dwie osoby.

 

Problemy

Z racji na akcję ratunkową i późniejsze wydobycie pojazdu z wód kanału droga w miasteczku była przez pewien czas zamknięta.

 

Źródło:  Ad.nl