W bardzo złym miejscu i o bardzo złym czasie

Polski kierowca złapany podczas masowej policyjnej kontroli

Sprawa związana z zatrzymaniem mężczyzny ścigającego reportera kryminalnego John'ego van den Heuvel'a na A2, 6 stycznia, to doskonały przykład jak można mieć pecha i znaleźć się w złym miejscu i o złym czasie. Nie chodzi tu jednak o samego reportera, któremu policja przydzieliła ochronę, a potencjalnego przestępcę dybiącego na życie człowieka mediów.

rozliczenie podatku z Holandii

6 stycznia

O sprawie pisaliśmy na łamach naszej strony. 6 stycznia doszło wręcz do filmowej akcji na autostradzie A2. Policja zatrzymała mężczyznę, może nawet i potencjalnego mordercę, śledzącego pojazd, w którym poruszał się John van den Heuvel, dziennikarz zajmujący się tematyką mafijną i kryminalną, którego wiele osób z półświatka chciałoby definitywnie uciszyć.
Gdy ochrona reportera zobaczyła, iż jedzie za nimi podejrzany pojazd, natychmiast powiadomiono służby bezpieczeństwa. Wydawało się bowiem, iż ktoś ściga opancerzony samochód reportera. Doszło więc do akcji na dużą skalę, podczas której pojawili się policjanci z długą bronią i zablokowano całą autostradę.

 

Aresztowanie

Siły i środki policji sprawiły, iż potencjalny zabójca, kierowca podejrzanego audi, został natychmiast aresztowany. Nieoficjalnie mówiono, iż w sportowym RS3 znaleziono kominiarkę i kilka telefonów. W tym telefon kryptograficzny wykorzystywany przez przestępców. Sam kierowca miał zaś najprawdopodobniej szemraną przeszłość. Nie było więc innego wyjścia. Holender trafił do aresztu.

 

Coś tu nie gra

Mężczyzna przesiedział w celi kilka dni. Potem jednak prokuratura nie zdecydowała się wystąpić do sądu o przedłużenie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania. Wyglądało to tak jakby oskarżyciel, który początkowo widział w zatrzymanym potencjalnego zabójcę, zdał sobie sprawę, że jest to przypadkowy użytkownik autostrady, który po prostu jechał tym samym pasem ruchu co dziennikarz, nie mając pojęcia, kto znajduje się w pojeździe przed nim. Wszystko to był zbieg okoliczności. Sprawa nie została jednak jeszcze wtedy oficjalnie zakończona. Jej finał miał miejsce dopiero wczoraj. Wtedy to sąd poinformował, że z perspektywy czasu i na mocy zebranych dowodów zatrzymany mężczyzna był: „niesłusznie podejrzany o przygotowanie poważnych przestępstw kryminalnych”. Nie potwierdziły się więc rewelacje o „mocnych podstawach”, w tym najpewniej tych dotyczących przeszłości i telefonów znalezionych przy zatrzymanym. To zresztą od początku wskazywał obrońca mężczyzny, który twierdził, iż w aucie podejrzanego nie było nic, co mogłoby łączyć go z półświatkiem.

 

Finał

Kierowca audi może więc uznać się za wyjątkowego pechowca, który znalazł się w złym miejscu i złym czasie. Mężczyzna cieszy się obecnie odzyskaną wolnością i spokojem. Nie wiadomo jeszcze, czy będzie domagał się odszkodowania związanego z zatrzymaniem i niesłusznym oskarżeniem przez prokuraturę.

 

źródło: Nu.nl