Niemcy zbiegli z miejsca wypadku

Na dziwaczne pomysły w Holandii wpadają nie tylko Polacy. Podczas minionego weekendu „zabłyśli” nasi zachodni sąsiedzi, zza Odry.

W piątkowe popołudnie doszło do kolizji w tunelu na drodze A58, w Vlaketunnel. W zdarzeniu tym brało udział kilka samochodów. Stłuczka nie pociągnęła za sobą rannych ani zabitych, ale porozbijane pojazdy skutecznie zablokowały drogę na kilka godzin. W zdarzeniu tym brała udział również para Niemców, 27-letni kierowca i 34-letni pasażer. Kierujący najechał na tył pojazdu jadącego przed nim, co spowodowało małą reakcję łańcuchową. Wszystko z racji tego, iż maszyny jechały w tunelu, zbyt blisko siebie. Niewielkie „puknięcie” doprowadziło więc do tego, że na miejsce zdarzenia musiały przyjechać lawety, zabierające nienadające się do dalszej drogi pojazdy.

Pomimo kolizji samochód Niemców był w bardzo dobrym stanie. 27-latek miał nadal kontrolę nad maszyną. Gdy zobaczył, co się stało i zdał sobie sprawę, że to on jest w dużej mierze odpowiedzialny za ten wypadek, postanowił wykorzystać to, iż jego pojazd nadal jeździ i w całym zamieszaniu szybko zbiegł z miejsca kolizji, wymijając rozbite auta i jak gdyby nigdy nic i pojechał przed siebie.

 

Niemcy maskowali w krzakach swój samochód tak jakby był to czołg w 1944 roku.

 

Kogoś brakuje

Gdy na miejsce zdarzenia przybyła drogówka, świadkowie zeznali, że brak jest jednego samochodu, który odjechał z miejsca wypadku. W tunelu pozostał na szczęście jeden mały szczegół, który pozwoliłby mundurowym na dość szybkie namierzenie właścicieli maszyny. Podczas uderzenia z auta Niemców odpadła tablica rejestracyjna, która teraz lekko pognieciona leżała wśród szczątków na drodze.

 

Maskowanie

Mundurowi musieli więc tylko zgłosić się do odpowiednich służb w Niemczech i powiedzieć, że szukają właścicieli pojazdu. Taka procedura trwa z racji na wysoki stopień sformalizowania kilka dni, ale zwykle holenderskie organa ścigania dopinają swego. W przypadku piątkowego incydentu to okazało się jednak niepotrzebne.

Jakiś czas po wypadku na policję zadzwonił mieszkaniec Dijkwelsestraat w Kapelle z dość niecodzienną informacją. Człowiek ten widział, jak około 5 kilometrów za tunelem, dwóch mężczyzn stara się zamaskować w krzakach samochód osobowy. Okłada go gałęziami, obsypuje liśćmi, tak jakby chcieli zakamuflować czołg podczas wojennej pułapki. Wyglądało to dość dziwnie. Gdy zaś zobaczyli, iż ktoś im się przygląda podeszli do niego i poprosili o przysługę. Świadek miał ich odwieźć do Niemiec. To wydało się Holendrowi jeszcze bardziej podejrzane, w efekcie postanowił więc zagrać na czas, a samemu zadzwonić ukradkiem pod numer 112.

Chwilę później patrol policji już aresztował zbiegów z miejsca zdarzenia. Alkomat pokazał, że obaj mężczyźni dość mocno przekroczyli i tak liberalne holenderskie normy spożycia alkoholu.