Trójka zbiegów i międzynarodowy pościg

nocny pościg za Polakami

W miniony weekend niderlandzka policja poinformowała o pościgu, który odbył się w nocy z piątku na sobotę. Funkcjonariusze holenderskiej i belgijskiej policji zatrzymali trzech podejrzanych, których udało się dopaść dopiero po ponad 30-kilometrowym pościgu.

Włamanie

W piątkowy wieczór funkcjonariusze policji w Tilburgu otrzymali zgłoszenie o możliwym włamaniu do jednego z budynków przy Hornstraat. Na miejsce natychmiast wysłano patrol policji. Gdy mundurowi dotarli do celu, musieli zmierzyć się z grupą ludzi w maskach. Doszło do starcia z przestępcami, w którym stróże prawa, by zwiększyć swoje szanse, wykorzystali gaz pieprzowy. Nie wystarczył on jednak by pojmać przestępców. Trzem opryszkom udało się zbiec. Dwóch wsiadło do zaparkowanego obok samochodu, którego kierowca, gdy tylko pasażerowie znaleźli się w środku, ruszył. Policja rozpoczęła więc pościg za dwójką zbiegów i ich szoferem.

Międzynarodowy pościg

Kierowca prowadzący "samochód ucieczkowy" nie przebierał w środkach, by umknąć radiowozom będącym cały czas na „ogonie”. Policja mówi o pościgu, w którym uciekający prowadził niezwykle szybko i agresywnie. Funkcjonariusze jednak nie dawali za wygraną, a brawurowa jazda przestępcy w końcu zakończyła się kraksą. Doszło do niej jednak już za granicą Holandii, w belgijskim Ravels.

Kraksa

Zniszczenie samochodu nie oznaczało jednak końca ucieczki. Zbiegowie nie poddali się i postanowili uciekać pieszo. Działanie to jak jednak zauważa policja, było z góry skazane na porażkę. Funkcjonariusze policji z Belgii i Holandii ogrodzili cały teren, a oprócz patroli naziemnych przestępców z nieba wypatrywały dwa helikoptery. W końcu trójkę udało się schwytać w pobliżu lotniska Weelde.

4 zbieg i pościg na piechotę

W efekcie na wolności został już tylko jeden z zamaskowanych mężczyzn. Podczas interwencji w Tilburgu, oprócz trójki uciekającej samochodem, policji wymknął się również mężczyzna, który biegnąc, skierował się w rejon centrum handlowego Heyhoef. Tam najprawdopodobniej wmieszał się w tłum i zniknął oficerom. Poszukiwania nadal trwają, policja sprawdza monitoring. Wszystko to jednak pokazuje, iż czasem lepiej zaufać własnym nogom niż koniom mechanicznym.