Tragedia na budowie – Polak ginie zmiażdżony przez maszyny budowlane

polag ginie zmiażdżony przez sprzęt budowlany

Nasz rodak, 63-letni mężczyzna, który przyjechał za chlebem do Holandii zginął dziś rano w śmiertelnym wypadku podczas pracy w Van der Vlist, w Groot-Ammers. Przyczyny zdarzenia nie są jeszcze jasne. Nieoficjalnie mówi się, iż Polak został uwięziony między dwoma dźwigami i zmiażdżony przez maszyny.

Wypadek

W środę rano, o godzinie 7:45 doszło do śmiertelnego wypadku na Wilgenweg. Według wstępnych informacji nasz rodak miał zwisać  z kabiny dźwigu. Ten zaś z niewyjaśnionych przyczyn zaczął się nagle obracać. Sytuacja ta doprowadziła do tego, iż Polak w pewnym momencie znalazł się pomiędzy dwoma dźwigami, które stykając się ze sobą, zakleszczyły mężczyznę. Widząc to, inni współpracownicy natychmiast ruszyli budowlańcowi z pomocą. Na miejsce został również wezwany helikopter lotniczego pogotowia ratunkowego. Pomimo jednak szybkiej interwencji służb medycznych obrażenia okazały się zbyt duże. Polak został zmiażdżony i nie dało się nic już dla niego zrobić.

 

Inspekcja pracy

Sprawie, oprócz policji, przygląda się również inspekcja pracy. Doszło bowiem do śmiertelnego wypadku na terenie budowy. Należy więc koniecznie ustalić, co dokładnie się stało. Czy zawiniły procedury, czy być może sprzęt był wadliwy, a może to nasz rodak nie przestrzegał zasad BHP, co zaowocowało całą tragedią.

„Zaczął działać”

Znamienne w całej sprawie jest stwierdzenie, iż dźwig zaczął działać w momencie, gdy pracownik znajdował się poza kabiną. To mogłoby oznaczać, iż w sprzęcie nie działały systemy bezpieczeństwa. Większość bowiem maszyn posiada stosowne zabezpieczenia, by nie doprowadzać do niebezpiecznych sytuacji. Czasem jednak pracownicy lub, co gorsza, kierownictwo firmy, decydują się na ich wyłączenie lub całkowite usunięcie. Czemu? Niekiedy odpowiedzią jest wygoda. Innym razem chęć zwiększenia wydajności kosztem bezpieczeństwa pracownika, wychodząc z założenia, iż przecież nic złego nie może się stać. Czasem zaś to zwykła awaria, której nikt nie naprawia z racji tego, że nie przeszkadza ona w pracy.

 

Ofiara

Kim była ofiara? Policja nie podaje żadnych informacji na temat zmarłego z wyjątkiem wieku i obywatelstwa. Na chwilę obecną nie wiadomo więc, czy osierocił dzieci, owdowił żonę. Nie wiadomo też, czy był to wykwalifikowany pracownik migrujący, który przyjechał do Królestwa Niderlandów na umowę z agencji pracy, czy też był to Polak już na stałe mieszkający i pracujący w Holandii. Wiele wskazuje jednak, iż bardziej prawdopodobna jest ta druga opcja. Praca operatora dźwigu wymaga bowiem stosownych uprawnień i pozwoleń poprzedzonych długim szkoleniem. Tacy specjaliści są bardzo pożądani i nie muszą szukać zatrudnienia przez pośredników.

Należy pamiętać jednak, iż są to wstępne informacje, materiał bazuje na danych podanych przez policję, krótko po wypadku. Jeśli coś się zmieni, będziemy Państwa informować o tym na bieżąco.