Toksyczny pożar niedaleko Apeldoorn

Autobus zderzył się z busikiem, 14 rannych

W niedzielną noc okolice Apeldoorn, w tym mała miejscowość Wilp spowił gęsty gryzący dym, a w oddali dało się zobaczyć płomienie i migoczące strażackie sygnały.


Attero, to zakład przetwórstwa odpadów położony tuż za Wilp, małą miejscowością na przedmieściach Apeldorn. W nocy z soboty na niedzielę, doszło tom do ogromnego pożaru. Opanowanie i dogaszenia rumowiska trwało przez całą noc i niedzielne do południa. Jak podają strażacy, służby miały bardzo dużo pracy przez całą noc. Pożar udało opanować się po kilku godzinach. Dogaszenie i nadzór nad składowiskiem mogę w najgorszym wypadku potrwać nawet kilka dni.

Gryzący gęsty dym i toksyczny opad spowił rejon Wilp i przedmieścia Apeldoorn

Nietypowa akcja gaśnicza

Strażacy przybyli na miejsce, musieli działać wyjątkowo nieszablonowo. Podobnie jak to miało miejsce w wypadku polskiej fali pożarów składowisk śmieci, klasyczne gaszenie tego typu struktury, jest bardzo niebezpieczne. Problemem nie jest sam ogień, ale sposób jego zwalczania. Wszystko dlatego, że standardowa w wielu przypadkach woda nie może być tutaj użyta. Chociaż ciecz zdusiłaby płomienie, to w przypadku płonących odpadków, skutki takiego działania mogą być tragiczne dla środowiska naturalnego. Problemem jest bowiem, skażona substancjami chemicznymi powstałymi z płonących odpadów woda, która przedostając się do gleby mogłaby skazić wody gruntowe i doprowadzić do lokalnej katastrofy przyrodniczej. Z tego też względu strażacy z Apeldorn musieli sięgnąć po piasek, odcinający dostęp do tlenu i specjalistyczne piany gaśnicze.

Ostrzeżenie dla mieszkańców

Chociaż ogień został opanowany, to lokalne władze wydały szereg ostrzeżeń dla mieszkańców regionu. Część z nich pojawiła się już na samym początku pożaru i była związana z gęstym, gryzącym dymem unoszącym się z wysypiska. Niemniej nie tylko on stanowił problem. Na okolice spadł popiół, który może być toksyczny. Mieszkańcy są proszeni, że jeśli znajdą na swojej posesji przygnane przez wiatr większe odpady, o założenie grubych gumowych rękawic i pozbieranie ich do szczelnych worków, a następnie oddanie jako odpady chemiczne.

Wszystko zakończyło się dobrze

Pomimo skali pożaru, udało się go dość szybko opanować. Dzięki temu nie trzeba było ewakuować okolicznych mieszkańców. Nikt również nie został ranny. Nie wiadomo jeszcze jaka była przyczyna pożaru. Zastanawiający jest jednak fakt, iż podobne zdarzenia miały miejsce w zakładach Attero w Wijster i w Tilburgu. Tam ogień szalał w styczniu tego roku.  Wszystko to może świadczyć o celowym działaniu, błędach procedur, budowy, ale też może być ogromnym pechem właścicielu, ponieważ na wielu składowiskach często dochodzi do samozapłonu.