Tankowiec taranuje trzy statki i nabrzeże w Botlek

Najnowsze wiadomości z Holandii dotyczące cumowiska w Botlek, przywołują na myśl ostatnie sceny z filmu Speed II. Zamiast jednak wielkiego wycieczkowca, główną rolę grał tutaj tankowiec.

W nocy z piątku na sobotę 93-metrowy, morski tankowiec staranował kilka jednostek w Botlek w Rotterdamie, po czym uderzył w nabrzeże. Statek był w drodze do stacji załadunkowej, by zatankować do swoich zbiorników olej lniany. Niestety z powodu niewłaściwego manewru, prawie 100-metrowy statek, zamiast popłynąć do tyłu ruszył do przodu.

Wadliwy ster?

Trudno powiedzieć co było przyczyną całego incydentu. Wstępne ustalenia wskazują na uszkodzenie steru lub systemu przeniesienia napędu. Atlantis Armona, która była przyczyna całego zamieszania, to tankowiec naftowy i chemiczny pływający pod banderą Malty. Jednostka ma 93 metry długości i 14 metrów szerokości. Jak na morskie standardy jest to dość nowoczesna „łajba”, ponieważ ma tylko 16 lat. Statek ten zakotwiczył w porcie Botlek w Rotterdamie, by tak jak pisaliśmy wcześniej zabrać olej lniany. Jednostka ta miała dobić do nabrzeża o własnych siłach i silnikach, bez asysty holowników. Coś jednak poszło nie tak. Tankowiec, zamiast popłynąć do tyłu, ruszył do przodu w głąb portu.

Szkody

Kolos nie nabrał może zbyt dużej prędkości, ale masa tysięcy ton zrobiła swoje. Podczas tej krótkiej i niekontrolowanej praktycznie przez nikogo podróży doszło do kilku kolizji z zacumowanymi w kanale jednostkami. Tankowiec uderzył w trzy mniejsze jednostki, by w końcu swój nieplanowany rejs zakończyć na nabrzeżu Welplaathaven.

Dochodzenie

Sprawą zainteresował się Inspektorat Ochrony Środowiska i Transportu Ludzkiego. Jego eksperci rozpoczęli badania w basenie portowym. Najnowsze wiadomości z Holandii mówią, iż pomimo całego niebezpiecznego incydentu nikt z marynarzy staranowanych statków ani załogi tankowca nie został ranny. Ponadto wydaje się, że uszkodzenia zacumowanych jednostek nie są zbyt poważne i wszystko zakończyło się tylko na „przerysowaniu lakieru”. Czy jednak jednostki te będą mogły wyruszyć w dalszą drogę, będzie można się przekonać dopiero gdy ich poszycie sprawdzą nurkowie. Oni również będą musieli dokładnie się przyjrzeć Atlantis Armona. Tankowiec został obecnie „uziemiony” w porcie na czas trwania śledztwa, które ma wyjaśnić, jak doszło do wypadku.