Tak niskich cen szparagów już dawno nie było

Cena, jaką proponują punkty skupu hodowcom szparagów w tym roku, za swoje warzywa jest dramatycznie niska. Jeśli nic się nie zmieni, zdaniem niektórych ekspertów, rolnicy pozostawią je w ziemi, ponieważ koszty zbioru przewyższą wartość zebranych szparagów.

Czy naprawdę jest tak źle?

Na chwilę obecną hodowcy szparagów, za wysokiej jakości warzywo otrzymują, około 3,5 euro za kilogram. To bardzo niska cena, jeśli wziąć pod uwagę to, że rok temu płacono im w przedziale od 6 do 7 euro za kilo. Można więc mówić o spadku zysku na poziomie 50%.

Co ciekawe, ta znaczna obniżka cen skupu dotyczy tylko i wyłącznie rolników. Gdy klient udaje się do sklepu po to wykwintne warzywo, musi zapłacić praktycznie tyle samo co rok temu. Wszystko to zdaniem ekspertów spowodowane jest tym, iż coraz mniejsza ilość produktu trafia do holenderskich supermarketów i warzywniaków.

Wszystkiemu winny jest bardzo duży eksport. Pośrednicy, skupujący szparagi od rolników, wysyłają je za granicę po obniżonych cenach, tak by były one konkurencyjne na lokalnych rynkach. To zaś powoduje, iż rolnik dostaje tylko te 3 zamiast 6 euro. Mała część produktów, która pozostaje w Holandii, jest wręcz rozchwytywana przez duże sieci handlowe, które są w stanie zapłacić wyższą cenę, by mieć te warzywa w swojej ofercie. To im się opłaca, bowiem jeśli posiadają je jako nieliczni, na rynku nie muszą obawiać się braku popytu na nie. Wyższą cenę zakupu przenoszą zaś oczywiście na konsumenta, który nie widząc różnicy i nie mając pojęcia o problemie, płaci praktycznie tyle samo, co rok temu. To zresztą niejedyny powód. Duża część sklepów ma podpisane wieloletnie umowy z dostawcami. Te zaś zawierają stałe ceny, które pomimo zmian wartości w skupie, nadal pozostają na tym samym poziomie.

Ciepły luty, stałe umowy i duży eksport sprawiły, że ceny szparagów w skupie są w tym roku wyjątkowo niskie. To zaś może odbić się negatywnie na wypłatach dla Polskich zbieraczy.

Szparagi a sprawa polska

Oprócz wszystkich wymienionych tu czynników istnieje jeszcze jeden, niezależny od nikogo, ciepły luty. Spowodował on, że szparagi wystartowały za wcześnie i jest ich po prostu za dużo na chwilę obecną na rynku. Niektórzy rolnicy poważnie zastanawiają się nad ich wykopem. Zbiór wiąże się bowiem z kosztami, których dużą część stanowią wypłaty dla pracowników przyjeżdżających specjalne na wykopki z Polski, Rumunii czy Bułgarii. Dlatego też wielu hodowców musi obecnie podjąć poważną decyzję czy ryzykować i czekać na wzrost cen ze zbiorem, czy zebrać je teraz i liczyć na jakikolwiek zysk lub zaorać pole w tym roku.

Wszystko odbija się na sytuacji pracownika tymczasowego, chcącego jechać „na szparagi” w tym roku. Bowiem, paradoksalnie, z powodu pięknej pogody i urodzaju warzyw, jego wynagrodzenie może być niższe, a niektórzy pracodawcy, do których jeździł od lat, mogą w tym roku nie zgłaszać zapotrzebowania na siłę roboczą.