Szalona wyprawa w szczytnym celu
14 krajów w 24 godziny, przerdzewiałym autem? Ależ tak i to wszystko w szczytnym celu! Taki pomysł mieli na miniony weekend młodzi ludzie z Nieuw-Lekkerland.
Gdzie koła poniosą
Niektórzy ludzie nie potrafią usiedzieć na miejscu. Każdą wolną chwilę spędzają w podróży lub na jej planowaniu. Tak też było z grupką przyjaciół z małego miasteczka Nieuw-Lekkerland. Pięciu młodych mężczyzn wpadło na szalony pomysł zorganizowania wycieczki po Europie, której celem było odwiedzenie jak największej liczby krajów w ciągu zaledwie 24 godzin.
Finanse
Taki wyjazd, nawet trwający niecałą dobę, wiąże się z finansami. Na to jednak ekipa znalazła ciekawy sposób. Dużą część środków postanowili wyłożyć z własnej kieszeni. Jeśli chodzi zaś o resztę kwoty, liczyli na sponsorów. Wszystko dlatego, że wypad ten nie był tylko szaleńczym pomysłem, który zrodził się w głowach młodych ludzi, ale także zbiórką na rzecz stowarzyszenia Otwarte Drzwi. Fundacja ta pomaga prześladowanych chrześcijanom na całym świecie. Podróżnicy nie chodzili jednak do firm i instytucji, tylko postanowili pokazać się na lokalnym targu staroci. Tam opisywali odwiedzającym swoją akcję i proponowali im odciśnięcie swojej dłoni na pojeździe w zamian za drobną wpłatę.
Samochód za dwie butelki wina, promocja na targu staroci i wyprawa życia trwająca 24 godziny. Wszystko w szczytnym celu pomocy prześladowanych chrześcijanom.
Samochód za dwie butelki wina
Podstawą jednak takiej wyprawy jest samochód. Żaden z 5 śmiałków nie dysponował własnym pojazdem. Dlatego postanowili zwrócili się z prośbą, o wypożyczenie "czterech kółek" do lokalnego komisu, w którym pracował jeden z przyszłych podróżników. Właścicielowi salonu tak bardzo spodobała się idea tego szalonego wypadu, że odstąpił jeden z pojazdów za dwie butelki dobrego wina. Dzięki temu, mechanicznym koniem roboczym wyprawy, stał się Ford Mondeo z 2003 roku, który miał przejechane ponad 400 000 kilometrów. Dla porównania odległość z Ziemi na Księżyc wynosi zaledwie 384 400 km.
Licznik bije
W końcu, w zatankowanym, pstrokatym od odbitych rąk samochodzie, ekipa o godzinie 6 rano, 10 maja wyruszyła w drogę. Pierwszym celem była Belgia, następnie Luksemburg i Francja. Ich kolorowy pojazd wszędzie wzbudzał bardzo pozytywne emocje. Auto nie umknęło również uwadze celników. Na francuskiej granicy, celnik zapytał nastolatków, czy nie przewożą z Holandii narkotyków. Pytanie to jednak na skutek akcentu zostało opacznie zrozumiałe przez podróżników, którzy z rozbrajającą szczerością powiedzieli… tak. Pół godziny później i po dokładnym przeszukaniu pojazdu ekipa mogła ruszyć w dalszą drogę. Po Francji przyszedł czas na Szwajcarię, potem Liechtenstein, Austrię, Niemcy, Słowenię, Chorwację, Węgry, Słowację, Czechy a na sam koniec, na chwilę przed upływem 24 godzin również i Polskę. Co ciekawe podczas całej drogi wysłużony samochód nigdy ich nie zawiódł, pomimo że w ciągu doby musiał przejechać ponad 3000 kilometrów.
Po powrocie do Holandii, piątka śmiałków przelała ponad 2000 euro zebranych podczas trasy, na wspominany już cel charytatywny. Ponadto młodzi ludzie planują również sprzedać swój zasłużony dla wyprawy pojazd i również tę kwotę przekazać na fundację Otwarte Drzwi.