„Suszarki” na kanałach

Takie rzeczy możliwe są chyba tylko w Holandii. Początek tego tygodnia upłynął policji na wzmożonym polowaniu na piratów. Za rejon swoich łowów mundurowi wybrali sobie odcinek między Alphen i Boskoop.

Co więc w tym takiego niezwykłego? „Suszenie” nie miało bowiem miejsca na lokalnej drodze, ale na wodzie. Policja wodna poprosiła o pomoc swoich kolegów z drogówki. Ci weszli na policyjne motorówki z radarami do pomiarów prędkości i ruszyli na połów.

 

Mandaty

Okazuje się, że sternicy dużo bardziej przestrzegają zasad ruchu niż kierowcy. Na kontrolowanym odcinku Gouwe, mundurowym udało się złapać tylko dwóch kapitanów, którzy przekroczyli maksymalną dopuszczalną na danym obszarze prędkość wynoszącą 9 km/h. Pozostali pływacy poruszali się przepisowo lub często nawet znacznie wolniej niż dopuszczały normy. Otwartą sprawą pozostaje zaś kwestia związana z innymi przewinieniami dotyczącymi poruszania się po rzekach i kanałach Holandii. Posypały się mandaty za brak kapoków. Paru innych żeglarzy zostało ukaranych mandatami za pływanie pod wpływem alkoholu. Na szczęście, w porównaniu z sytuacją na drogach, alkomaty wykazywały niewielkie przekroczenia. Policjanci tłumaczą to w dużej mierze samoświadomością użytkowników dróg wodnych. Wielu z nich wie bowiem doskonale, że z wodą nie można zadzierać i w przypadku dużego spożycia każde wypadnięcie z kajaka, roweru wodnego czy żaglówki może skończyć się tragicznie.

 

Policjanci z drogówki wzięli swoje „suszarki” i wypłynęli polować na piratów wodnych.

 

Po co ograniczenia prędkości na kanałach?

Mówiąc o przekroczeniach prędkości, warto się zastanowić, dlaczego w Holandii na rzekach są nakładane takie obostrzenia. Pierwszym powodem jest oczywiście bezpieczeństwo użytkowników. Nikt nie byłby zadowolony, gdy obok nas płynących kajakiem nagle przepłynęła szybka motorówka, która tworząc za sobą wysoką falę, doprowadziłaby do naszej wywrotki. To jednak nie wszystko. Fala powstająca za szybko płynącymi jednostkami uderza i osłabia brzegi. W przypadku jednej jednostki na miesiąc nie ma to większego znaczenia, ale na bardziej uczęszczanych szlakach doprowadziłoby to do osłabienia wałów. Te w krytycznej sytuacji mogłyby nie wytrzymać i zagrozić życiu i mieniu setkom ludzi mieszających poniżej ich linii. Wreszcie Niderlandy poprzecinane setkami kanałów, to tysiące kilometrów kwadratowych obszarów objętych programem Natura 2000. Są to więc miejsca lęgu i życia ptaków, ssaków i ryb. Również im hałas i wysoka fala mógłby utrudnić bytowanie.