Strzały, aresztowanie i Polacy w Eindhoven

Polski kierowca złapany podczas masowej policyjnej kontroli

W poniedziałek podczas zatrzymania podejrzanych w Eindhoven policja musiała oddać strzały ostrzegawcze, ponieważ dwóch mężczyzn w wieku 24 i 54 lat oraz 41-letnia kobieta na Van Thienenlaan w dystrykcie Woensel, odmówili współpracy. Cała trójka podejrzana jest o napad z bronią w ręku na 52-letniego mężczyznę.

Funkcjonariusze namierzyli trójkę podejrzanych, którzy starali się uciec po dachach przed stróżami prawa. Dwójka od razu poddała się i posłusznie wykonała polecenia policji, trzeci chciał jednak spróbować wyrwać się obławie licząc, iż karkołomna ucieczka dachami okolicznych budynków przyniesie mu wolność. W tym momencie policjanci oddali strzały ostrzegawcze. Huk wystrzału stłumił zapędy uciekiniera, który po chwili też oddał się w ręce policji. W efekcie cała szajka trafiła na posterunek policji.

 

Pościg

Czemu doszło do pościgu? Wszystko to efekt incydentu, w którym trio miało zaatakować z użyciem broni 52-latka. Co więcej, wiadomo w sprawie? Niewiele. Policja zasłania się tajemnicą śledztwa. Cały teren zdarzenia przy Van Thienenlaan został odgrodzony w poniedziałek policyjnymi taśmami. Na miejscu oprócz patroli pracowali też policyjni technicy, którzy szukali dowodów zarówno na ulicy jak i w domu ofiary. Nieoficjalnie wiadomo jednak, iż do całego zajścia doszło w środowisku narkomanów. Mogło więc chodzić, np. o pieniądze za narkotyki lub przestępcy chcieli ukraść zakazany towar.

Zakazana dzielnica?

Region, gdzie doszło do napaści, nie ma zbyt dobrej opinii. To już trzeci incydent w tym miejscu, w ostatnim czasie. Półtora miesiąca temu, dosłownie po sąsiedzku, trzech zamaskowanych napastników wdarło się do domu dwójki naszych rodaków i dotkliwie pobili ich za pomocą młotków. Wcześniej zaś, na tej samej ulicy, żywcem spłonął młody mężczyzna.

Mieszkańcy wskazują, iż od momentu, w którym w rejonie pojawili się migranci zarobkowi, okolica stała się dużo mniej przyjazna, jeśli nie wręcz niebezpieczna. Kiedyś tego nie było, teraz zaś, jak mówią Holendrzy, prawie codziennie słuchać krzyki i awantury. Wielu uważa, iż tylko kwestią czasu jest jak na ulicy lub w domach ją okalających zginą ludzie. Wszystko to rzekomo sprawka przybyszy z naszej części Europy. Zdaniem świadka poniedziałkowego zatrzymania jednym z aresztowanych miał być polski migrant. Policja jednak oficjalnie nie potwierdza tych rewelacji.