Strażacy podczas akcji dokonują nietypowego odkrycia

Autobus zderzył się z busikiem, 14 rannych

Strażacy, którzy w nocy z soboty na niedziele pojechali gasić pożar w firmie samochodowej w północnym Rotterdamie, natknęli się na niespodziewane znalezisko. Skala zaskoczenia była na tyle duża, iż jednostka musiała nie tyle gasić ogień, ale zabezpieczyć cały obszar, aż do przyjazdu policji.

Strażacy otrzymali w nocy z soboty na niedzielę informacje, iż w Rotterdamie z firmy samochodowej wydobywa się dym. Czuć również dość dziwny zapach. Gdy na miejsce zdarzenia przy Soetendaalsekade przybyły pierwsze jednostki okazało się, iż sytuacja jest dużo poważniejsza, niż początkowo sądzono.

 

Strażacy wzywają policję

W garażu warsztatu firmy samochodowej oprócz palącego się ognia znaleziono również butle z gazem, palniki oraz beczki pełne nieznanych chemikaliów. Asortyment ten ewidentnie nie należał do wyposażenia warsztatu. Pojawiło się więc podejrzenie, iż na miejscu tym po godzinach odbywają się inne, mniej legalne działania. Strażacy zabezpieczyli cały obszar i stłumili ogień, który jak się okazało, w całej tej sprawie, był najmniejszym problemem. Nie zdążył się bowiem nawet poważnie rozprzestrzenić, a dziwny zapach dymu pochodził najprawdopodobniej z chemikaliów i procesu produkcji, jaki tam się odbywał. Gdy i tak nikłe zagrożenie minęło, do akcji weszły powiadomione przez ogniomistrzów jednostki policji.

 

Laboratorium narkotykowe

Funkcjonariusze już po pobieżnych oględzinach, potwierdzili podejrzenia strażaków, iż mają przed oczyma laboratorium narkotykowe. Mundurowi zabezpieczyli cały sprzęt oraz wywieźli z warsztatu niebezpieczne chemikalia. Wstępnie wiadomo, iż na miejscu produkowano narkotyki syntetyczne. Prowadzący sprawę śledczy nie chcą jednak zdradzić o jaki typ narkotyku dokładnie chodzi oraz jaką moc przerobową miała odnaleziona fabryczka. Policja nie zdradza również, czy dokonano jakichś aresztowań w związku z tą sprawą.

 

Tym, co najbardziej bulwersuje oficerów, jest umiejscowienie wytwórni. Firma samochodowa znajduje się bowiem w środku dzielnicy mieszkalnej. To zaś jest szczególnie niebezpieczne. Miejsca takie to bardzo często tykające bomby. Może tam dochodzić do pożarów, czy jak mówią strażacy, nawet potężnych wybuchów. W takiej sytuacji ucierpieć mogą nie tylko pracownicy nielegalnej wytwórni, ale również rodziny mieszkające w okolicy. Fala toksycznych oparów nie wybiera bowiem swoich celów.