Sparaliżowany Polak wreszcie doczekał się sprawiedliwości

Przewróciła się na trawniku pozwała gminę

Wracamy do sprawy, w której nasz rodak został ciężko ranny, po tym jak będący pod wpływem alkoholu i narkotyków Holender wyrwał broń jednemu z kontrolujących go policjantów i otworzył ogień praktycznie na oślep. Wreszcie zapadł bowiem prawomocny wyrok w jego sprawie. Jak więc skończył 41-latek, który sprawił, iż Polak będzie do końca życia sparaliżowany?

Przypomnijmy, do strzelaniny doszło 25 sierpnia 2021 roku w De La Reystraat w Dordrechciet. Wtedy to na ulicy spotkała się dwóch naszych rodaków. W pewnym momencie zobaczyli oni ówcześnie 38-letniego mężczyznę, który dziwnie się zachowywał. Człowiek ten wyglądał jakby był pod wpływem jakichś substancji odurzających. Po chwili mężczyzna ten podszedł do auta jednego z Polaków i zaczął wyrzucać rzeczy z samochodu na ulicę. Nasi rodacy usiłowali go odgonić, wrzeszcząc do niego w języku angielskim. Nic to jednak nie dało. Było wręcz gorzej. Holender wsiadł za kierownicę samochodu i nie dał się wyciągnąć. Po kilku minutach na miejscu zjawiła się policja.

 

Strzały

Patrol podszedł do samochodu i nakazał Holendrowi opuszczenie pojazdu. Po kilku sekundach padły strzały, a Polacy, którzy stali nieco dalej zaczęli uciekać. Kto strzelał? Jak się okazało 38-latek wyrwał bron jednemu z policjantów i otworzył ogień. Postrzelił on funkcjonariuszy, a także naszego 24-letniego rodaka. Drugiemu obywatelowi RP udało się odciągnąć przyjaciela spod ostrzału i ukryć się za zaparkowanym pojazdem do momentu aż sytuacja się uspokoi.

 

Aresztowanie

Polacy czekali 15 minut na pomoc. Wtedy to zjawiła się policja, która ich aresztowała. Oficerowie nie udzielili pierwszej pomocy rannemu Polakowi, zrobiło to dopiero potem pogotowie.
Po paru godzinach stało się jasne, iż dwójka mężczyzn znad Wisły nie była kompanami szaleńca z samochodu, a ofiarami. Niemniej jednak pewien niesmak pozostał. Dlatego też Polak, który wyszedł z całej tej sprawy bez szwanku, wynajął prawnika, by ten zbadał czy to, że tak późno udzielono im pomocy, nie wynikało z tego, iż pochodzili właśnie z Polski i wzięto ich za współsprawców.

 

Ofiara

Wróćmy jednak do postrzelonego. Mężczyzna przeżył, ale został sparaliżowany. Przeżył też strzelec, który stanął przed sądem i w 2022 roku usłyszał wyrok 12 lat pozbawienia wolności. Wyrok ten w teorii był szansą dla polskiej ofiary, ponieważ dzięki temu mogła się ona ubiegać o odszkodowanie za ciężki uszczerbek na zdrowiu i pokrycie kosztów rehabilitacji. Niestety skazany odwołał się od wyroku pierwszej instancji. Z racji zaś tego, iż w świetle prawa do momentu uprawomocnienia się wyroku podejrzany jest niewinny, nasz rodak nie mógł liczyć na pełną pomoc finansową.

 

Koniec apelacji

Wydawało się, iż sprawa będzie toczyć się jeszcze latami. W minionym tygodniu jednak strzelec wycofał swoją apelację. Zapytano więc drugą stronę czy ona chce kontynuować apelację. Zarówno prokuratura jak i ofiary zdecydowały się zostać przy wyroku pierwszej instancji, w efekcie ten oficjalnie się on uprawomocnił.

 

Szansa na lepsze życie

Uprawomocnienie się wyroku oznacza, iż wreszcie można rozpocząć windykację odszkodowania w wysokości ponad 280 tysięcy euro. Dzięki tej kwocie nasz pokrzywdzony rodak ma szanse na lepsze życie i na tak potrzebą i niestety kosztowną opiekę. Wreszcie też udało się wymierzyć sprawiedliwość strzelcowi.

 

Źródło:  AD.nl