Smutny koniec rodzinnego biznesu

Piwo jest zakazane, twarde narkotyki są ok

Rodzinny biznes to gwarancja zaufania i oddania swojej pracy. Interes przekazywany z ojca na syna to bowiem coś więcej niż tylko pieniądze i transakcje. Niestety czasem policja może obrócić wszystko w gruzy.


74-letni ojciec i jego dwóch synów w wieku 51 i 44 lat musiało pożegnać się ze swoim dochodowym biznesem spedycyjno-logistycznym. Wszystko przez działania policji, które spowodowały, że rodzina znalazła się w holenderskim areszcie.

Rodzinny biznes upadł pod wpływem działań „nadgorliwej”, holenderskiej policji.

Logistyka i spedycja

Europa to ogromny rynek zbytu, więc trójka Holendrów, głowa rodziny i jego dwaj synowie postanowili pomóc w zaopatrywaniu Europejczyków w towary deficytowe ściągane z zza oceanu. Ściągali oni zaopatrzenie z Ameryki Południowej do portu w Antwerpii, a następnie za pomocą samochodów rozwozili zakupione dobra po Europie, sprzedając je z zyskiem. Wszystko jednak zaczęło psuć się z powodu nadgorliwości stróżów prawa i celników na granicy holendersko – belgijskiej. W 2017, roku funkcjonariuszom nie podobały się banany przewożone w kontenerze i sprawdzając dalej, znaleźli kilogramy kokainy. Sprawa wyglądała poważnie. Policja aresztowała kierowców oraz zarząd spółki transportowej.

Dobry biznesmen jednak wie, że aby utrzymać się w biznesie i zdobywać ogromne zyski trzeba dywersyfikować środki, które przynoszą dochód. Dzięki czemu rodzina dość szybko stanęła na nogi i wróciła do branży.

Ojcowska miłość

Policja jednak nie dała za wygraną. Nie zadowoliła się jedną firmą transportową, ponieważ podejrzewała, że za logistyką „białego proszku” stoi ktoś inny, a nie lokalny przewoźnik. Śledztwo trwało więc dalej. Jego efektem było ustalenie, że za całym przemytem stoi rodzina Holendrów, mieszkająca na co dzień w Hiszpanii i Belgii. Skoordynowane akcje doprowadziły do aresztowania w ostatnich dniach synów, będących akurat na terenie Hiszpanii i Niemiec. Służbom nie udało się jednak pojmać głowy rodziny. Mężczyzna pozostawał na wolności przez kilka dni, ale gdy jego synowie zostali przewiezieni do aresztu w Holandii, sam zgłosić się na policję. Widać rodzicielska miłość nie zna granic.

Śledztwo

Prowadzone na chwilę obecną, śledztwo wskazuje, iż cała trójka odpowie za przemyt ponad 3 ton kokainy. Narkotyki były ukryte nie tylko w pojemnikach z bananami, ale i specjalnie wydrążonych paletach. Oprócz kwestii związanych z narkotykami, służby badają jeszcze ich powiązania biznesowo finansowe, a także dobra materialne, jakie udało im się zgromadzić, w tym luksusowe samochody i drogie wille. Obecnie, wszystkie środki i aktywa rodziny na czas procesu, zostały zamrożone i mają posłużyć jako materiał dowodowy w sprawie. Istnieje bowiem podejrzenie, że oprócz handlu narkotykami na hurtową skalę, zajmowali się również praniem brudnych pieniędzy.