Skażona woda pitna w Mozie

Dunea firma zajmująca się dostarczaniem wody pitnej między innymi do Hagi i jej okolic, przestaje pobierać wodę z Afgedamde Maas w Poederoijen. Powód? Zbyt wysokie skażenie w rzece.

Dunea to firma zaopatrująca w wodę cały obszar Randstad. Przedsiębiorstwo pobiera wodę z Mozy (Maas), a konkretniej z jej dopływu Afgedamde Maas w Poederoijen. Wodę czerpie się z koryta za pomocą pomp, by następnie położonymi pod ziemią rurami przetransportować ją przez przepompownię w Brakel do wydm w pobliżu Wassenaar. Tam woda przechodzi w stacjach oczyszczania proces filtrowania, by na końcu trafić do kranów ludności Hagi i okolicznych wiosek.

Skażenie

Pobór wody bezpośrednio z rzeki powoduje, iż Dunea cały czas pilnie monitoruje jej jakość. Już jakiś czas temu eksperci zobaczyli, iż w rzece pojawia się coraz więcej zanieczyszczeń. Wstępne badania wykazały, iż niebezpieczna substancja pochodzi z Belgii i jest to najprawdopodobniej pewien rodzaj pestycydu rolniczego. Z tego też względu, już od pewnego czasu, wstrzymano pobór wody w Limburgii. Stanowisko Poederoijen znajduje się jednak dużo dalej niż ujęcie w Limburgii. Dlatego też przez długi okres czasu ilość szkodliwych substancji na tym odcinku rzeki była podwyższona, ale nie przekraczająca restrykcyjnych holenderskich norm. Sytuacja zmieniła się jednak kilka dni temu.

Stężenie pestycydu wzrosło i kolejne źródło wody pitnej musiało zostać wyłączone. Na szczęście dla mieszkańców Hagi sieć wodna w Królestwie Niderlandów jest tak dobrze zorganizowana, iż ludzie nie odczują żadnych problemów z tym związanych. Zapewniają o tym nie tylko władze miasta, ale i przedstawiciele Dunea, którzy obserwując sytuację od dawna, mieli wystarczająco czasu, by przygotować się na odcięcie kolejnego stanowiska poboru.

 

Poszukiwania

Badania wody wykazały, iż w Mozie znajduje się pestycyd rolniczy Prosulfocarb, środek chemiczny stosowany przy uprawie ziemniaka. Dlatego też, od ponad tygodnia, holenderski Rijkswaterstaat wraz z analogicznymi służbami z terenu Belgii, poszukują źródła zanieczyszczenia. Wszystko, by jak najszybciej rozpocząć działania mające na celu niwelacje skażenia. Wiele bowiem wskazuje na to, iż środek ten spływa po prostu z pól znajdujących się nieopodal rzeki. Czy jednak operacja ta przyniesie pożądany efekt? O tym przekonamy się dopiero w ciągu najbliższych dni.

 

Kolejne ujęcie wody w Mozie wyłączono z powodu skażenia. Zdaniem władz Holendrzy nie muszą jednak obawiać się braku wody pitnej.

 

Problemy z wodą

Holandia ma już od kilku lat coraz większe problemy z wodą i nie chodzi tu bynajmniej o to, że część tego kraju znajduje się w depresji. Większość ujęć tamtejszej wody pitnej to punkty rzeczne. To zaś powoduje, że kraj leżący u ujść dużych europejskich rzek, musi liczyć się z ich coraz większym zanieczyszczeniem. Problem stanowią również źródła głębinowe. Po pierwsze jest ich zbyt mało. Po drugie, na skutek ostatnich susz poziom wód gruntowych znacznie się obniżył, a co za tym idzie, spada wydajność ujęć. Koszty zaś dostępu do głębokich artezyjskich złóż są dość duże. Wymagają one bowiem specjalistycznych badań geologicznych i odpowiedniej infrastruktury.