Selekcja naturalna w Holandii, czyli odporność grupowa

Odporność zbiorowa w Holandii nie ma prawa istnieć. Rząd kłamał?

Koronawirus w Holandii stale się rozprzestrzenia, a wielu ludzi słuchając ostatnich wystąpień rządu i RIVM stukało się w głowę. Władze mówiły bowiem o scenariuszu odporności grupowej jako sposobie na walkę z COVID-19. Co to oznacza i dlaczego rodzi taki niepokój w Niderlandach. Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują bowiem na to, iż kraj ten pozostanie w pełni otwarty, wręcz zapraszając wirusa do siebie.

Zbiorowa odporność

Odporność grupowa to coś, o czym często zapominają antyszczepionkowy, którzy twierdzą, że po co się szczepić, skoro oni się nie szczepią i nie chorują. Odporność grupowa to odporność całej populacji, która pozwala blokować rozwój choroby. Mówiąc inaczej, w środowisku jest tyle osób uodpornionych, iż patogen nie ma się na kim rozwijać i nie dochodzi do epidemii. W praktyce sprawia to, iż osoby nieodporne (niezaszczepione) również nie muszą obawiać się epidemii, nie ma bowiem na tylu nosicieli, by wirus/bakteria do nich dotarła. To tak jakby ułożyć długi szpaler z klocków domina, a następnie wyciągnąć z niego 3 na 5 klocków. Gdy będziemy chcieli je przewrócić, upadną tylko maksymalnie dwa pierwsze elementy. Reszta pozostanie nienaruszona.

 

Odporność na COVID-19

Jak można zdobyć odporność. Najnowsze wiadomości z Holandii mówią o dwóch sposobach. Pierwszym są szczepionki, drugim przejście choroby. Na chwilę obecną pierwsza możliwość nie przeszła nawet jeszcze testów laboratoryjnych, dlatego też pozostaje ta druga opcja. To zaś wyjaśnia, dlaczego władze Niderlandów postępują dość liberalnie (nawet pomimo zamknięcia szkół i lokali gastronomicznych).

 

Proste założenia

Założenie jest więc takie, iż wirus infekuje ludzi w Holandii. Ci przechodzą chorobę, zdobywają odporność i mieszkańcy Niderlandów jako społeczność otrzymują odporność grupową. Wszystko brzmi dobrze, ale jest jeden problem. Aby to się udało, chorować powinny młode, silne osoby. Niestety wirus nie wybiera.

 

Koronawirus w Holandii - ponura matematyka

Jak podaje RIVM, aby mieszkańcy Królestwa Niderlandów zdobyli odporność zbiorową, zakażonych powinno być do 60% populacji. To oznacza, iż z 17,5 miliona Holendrów (zaokrąglamy), zarazić musiałoby się 10,5 miliona osób. W tym miejscu zaczyna się problem. Trzeba by wybrać ponad 10 milionów zdrowych młodych obywateli. To zaś w przypadku szalejącej epidemii jest praktycznie niemożliwe. Trzeba więc założyć, iż wirus będzie atakował wszystkie grupy wiekowe. Zarówno młodych i silnych, jak i starych i schorowanych. W takiej sytuacji można mówić o śmiertelności na poziomie 3,4 procent. To oznacza iż koronawirus w Holandii zebrałby 367 500 ofiar, zanim kraj uzyska odporność. Załóżmy jednak, iż holenderscy lekarze są w pełni przygotowani do tej operacji, a ona sama zgodnie z prawdą jest rozciągnięta w czasie. Nie trzeba więc obawiać się przepełnionych szpitali itp. Wtedy zakładając liczbę zgonów na poziomie błędu statystycznego, 1% otrzymujemy "tylko" 105 000 zgonów...

 

Protesty

Wielu zwykłych obywateli słysząc to, pukało się w głowę. „Jak można skazać na śmierć, nawet na przestrzeni kilku lat ponad 100 000 osób”. Pytania tego typu stawiali również sami lekarze, wskazujący, iż działania te byłyby niezgodne z ich ideałami. Przedstawiciel RIVM, Van Dissel, stwierdza jednak, iż to logiczne działanie. Blokada i kwarantanna nic nie dadzą, ponieważ gdy zniesie się obostrzenia patogen i tak zaatakuje. Zauważa on również, że szkoły i restauracje nie zostały zamknięte z powodów epidemiologicznych związanych z rozszerzaniem się wirusa, ale pod wpływem „kwestii społecznych” (czytaj nacisków i szerzącego się niepokoju w społeczeństwie).

 

Dementi

W Niderlandach zawrzało. Najnowsze wiadomości z Holandii pokazują, jak władza i RIVM stara się złagodzić wydźwięk swoich wypowiedzi. Jaap van Dissel w środę postawiony przed Izbą Reprezentantów holenderskiego parlamentu starał się wytłumaczyć, iż ustanowienie grupowej odporności na walkę z wirusem koronowym nie jest celem samym w sobie i drogą, jaką chce iść RIVM. Działanie te mają tylko „uzupełniać” inne sposoby zwalczania wirusa. To właśnie na tych bardziej klasycznych działaniach zakładających walkę z chorobą ma skupić się Holandia. Odporność grupowa to „pieśń przyszłości”, czasów gdzie przeciwciała zdobywane będą poprzez szczepionki, a nie zachorowanie.

Nie każdy jednak wierzy w te zapewnienia, zwłaszcza patrząc na lawinowo rosnącą liczbę chorych i trzycyfrowe wyniki dotyczące nowych zachorowań podawane co 24 godziny.

 

Interesują Cię najnowsze wiadomości z Holandii? Wejdź na naszą stronę główną. Chcesz podzielić się ważnym dla Polaków newesm skorzystaj z naszej platformy GP24