Samobójca na autostradzie A12 w kierunku na Arnhem?

W piątek około godziny 4:45 rano doszło do tragicznego w skutkach wypadku na autotradzie A12 w kierunku na Arnhem. W incydencie tym zginęła jedna osoba, kilka innych zostało rannych. Sprawcę aresztowano i zabrano do szpitala. 29-latek za jazdę pod prąd na autostradzie może zostać skazany nawet na kilkanaście miesięcy więzienia.

Kilka minut przed godziną 5 rano doszło do bezpośredniej kolizji między samochodami na A12 w okolicy Maarsbergen. Czołowe zderzeni skończyło się śmiercią dla 19-letniego mężczyzny z Ede. Drugi pasażer, jadącego prawidłowo pojazdu, został przewieziony do szpitala. W placówce ochrony zdrowia znalazł się również sprawca całego tragicznego incydentu, 29-latek z Almelo. Kierowca ten jednak trafił na oddział w eskorcie policji, ponieważ funkcjonariusz prowadzący sprawę zdecydował o jego aresztowaniu.

 

Brak wątpliwości

Jak wskazuje rzecznik prasowy policji piątkowy wypadek to na 99% wina 29-latka. Potwierdzają to wszyscy świadkowie, a także policjanci z wydziału wypadków drogowych analizujący wraki maszyn na miejscu zdarzenia. Na oficjalny raport, ze względu na czynności służbowe, będzie jednak trzeba poczekać parę dni.

 

Problemy

Z racji wypadku piątkowy, poranny szczyt komunikacyjny był wyjątkowo ciężki dla kierowców jadących w kierunku Arnhem. Autostrada wyłączono z użytku, a kierowców kierowano przez A30, A1, A28 i A27. Użytkownicy autostrady jadący w przeciwnym kierunku (na Utrecht), również nie mogli mieć powodów do zadowolenia. Droga była przejezdna, ale przez długi czas dwa pasy były wyłączone z ruch, by mogły z nich korzystać służby ratownicze. Ruch przywracano stopniowo dopiero od godziny 10.

 

Jak on się tam znalazł

Funkcjonariusze, podobnie jak świadkowie, zastanawiają się, jak kierowca z Almelo mógł wjechać pod prąd na autostradę. Niektórzy podejrzewają, iż mężczyzna był pod wpływem środków odurzających lub była to próba samobójcza. Autostrady w Holandii są bowiem bardzo dobrze oznaczone, a zjazdy są rozgraniczone, tak, że trudno jest o przypadkową pomyłkę. Poza tym, w momencie wjazdu, już doskonale widać, iż samochody jadą w przeciwnym kierunku. Można byłoby się więc zatrzymać jeszcze na zjeździe lub od razu na pasie awaryjnym autostrady. Nieoficjalnie wiadomo zaś, iż kierowca po prostu jechał. Policja na chwilę obecną bada sprawę i nie wypowiada się odnośnie przyczyn i motywacji kierowcy.