Kolejna rzeźnia zamknięta z powodu ogniska COVID-19

Kolejna firma przetwórstwa mięsnego zostaje zamknięta w Holandii. W czwartek wieczorem rejon bezpieczeństwa Brabant-Zuidoost zdecydował o zamknięci zakładu w Helmond na skutek wykrycia COVID-19 u personelu. Firma musi wstrzymać produkcję przynajmniej do 2 czerwca. Czy niderlandzkie rzeźnie staną się takimi samymi ogniska koronawirusa jak polskie kopalnie?

Testy

Testy na obecność koronawirusa wśród personelu zakładu nie były pomysłem kierownictwa placówki. Jest to efekt działania Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności i Produktów Konsumenckich (NVWA) i Sektoru Zwierząt ds. Oceny Jakości (KDS). To te dwa podmioty zdecydowały się przetestować w tym zakładzie swoich pracowników odpowiedzialnych za nadzorowanie miejsca. Część testów dało wynik pozytywny. To zaś było impulsem, by dyrekcja przedsiębiorstwa Helmond zdecydowała się na wykonanie badań u 130 swoich pracowników. W efekcie okazało się, iż 21 z nich uzyskało wynik pozytywny. Gdy informacja o tym dotarła do kierownictwa regionu bezpieczeństwa, ten w obawie, iż może mieć do czynienia z potencjalnym ogniskiem COVID-19 w swoim regionie, zdecydował się zamknąć firmę.

 

Izolacja

W piątek wyniki testów przekazano pracownikom. Ci, u których badania dały wynik dodatni, muszą poddać się dwutygodniowej izolacji wraz ze swoimi współlokatorami. Część z nich będzie ją przechodzić w domu. Inni trafią do jednego z pobliskich hoteli, pełniącym rolę izolatorium.

 

Ponownie otwarcie

Jak wspomnieliśmy wyżej, przetwórnia będzie zamknięta co najmniej do wtorku, 2 czerwca. Okres ten może jednak ulec wydłużeniu. Wszystko zależy bowiem od tego, czy pracodawca będzie w stanie zapewnić bezpieczeństwo swoim pozostałym pracownikom. To zaś oznacza ścisłą współpracę z GGD w celu wdrożenia nowych procedur i obostrzeń na terenie zakładu.

 

Kolejny zakład

Zakład w Helmond jest już trzecią firmą przetwórstwa mięsnego/rzeźnią, która została zamknięta w ostatnim czasie z powodu COVID-19. Wcześniej taki sam los spotkał Vion w Apeldoorn i Groenlo w Gelderland. Przedsiębiorstwa tego typu, to bowiem doskonałe miejsca do rozwoju patogenu. Z racji na specyfikę zakładu możliwość wentylacji jest tam ograniczona, ponadto stosunkowo dużo ludzi pracuje na niewielkim obszarze, często również notuje się tam dużą wilgotność. Wszystko to sprzyja rozprzestrzenianiu się wirusa. Czasem jednak tak jak to było w przypadku Vion, problem stanowił transport pracowników, którzy pomimo obostrzeń musieliby dojeżdżać busami do zakładu, co zagrażało ich bezpieczeństwu epidemiologicznemu. Wątpliwe jednak, by ilość zakażeń w niderlandzkich rzeźniach, przynajmniej w małym stopniu, mogła być porównywana ze skalą występowania patogenu w polskich kopalniach na Śląsku.