Sąd skazał „polskiego sąsiada” na 20 lat więzienia
23-letni Tomasz B. został uznany za winnego tragicznej śmierci Peerka Verhoevena z Eindhoven. Holenderski sąd potraktował naszego rodaka jak wyrachowanego zabójcę i skazał go na 20 lat pozbawienia wolności. Dla rodziców zmarłego jest to i tak za niska kara.
Werdykt sędziego pokrywa się dokładnie z tym, czego domagała się prokuratura w mowie końcowej. Polak ma być winny zasztyletowania we wrześniu, dwa lata temu swojego sąsiada. Głównym dowodem były nagrania z kamer monitoringu. Było na nich widać, jak Polak szedł obok ofiary w stronę swojego domu. Chwilę zaś później te same kamery uchwyciły moment, jak 23-latek wybiega z domu na ulicę i się oddala. Następnie te same obiektywy łapią również ofiarę, która trzymając się za bok, ledwo powłóczy nogami, potyka się i przewraca. Holender kieruje się w stronę domu swoich rodziców, gdzie później został znaleziony martwy. Wykrwawił się.
Dowody nie pozostawiają wątpliwości
Kamery były jednak tylko częścią składową układanki kończącej się skazaniem Polaka. Na jego ubraniu znaleziono również krew denata. Matka i ciotka podejrzanego zeznały, iż jest to najprawdopodobniej krew po tym, jak nasz rodak starał się pomóc ofierze i uciskał ranę. Sąd jednak w to nie uwierzył. W końcu kluczowym dowodem okazała się krew na nożu sprawcy, która należała do ofiary, a który to nóż współlokator podejrzanego widział pod jego łóżkiem. „Gwoździem do trumny” Tomasza B. były podsłuchane zaś nagrania rodziny. Wynika z nich, iż jego krewni sami podejrzewali mężczyznę o morderstwo.
Zabójstwo
Prokurator, jak i rodzina Polaka podejrzewała go o morderstwo. Sąd jednak uznał, iż Polak nie zamordował, a zabił. Różnica jest taka, iż nie planował on tej zbrodni, nie działał z zimną krwią. Efekt jest jednak ten sam.
Sąd podczas całej rozprawy starał się wraz z prokuratorem odpowiedzieć na jeszcze jedno, ostatnie pytanie. Co było motywem tej zbrodni? Co kierowało Polakiem? Niestety podczas całego procesu prokuraturze nie udało się znaleźć motywu. Również oskarżony nie wypowiedział się w tej sprawie. Milczał. To zaś poskutkowało tym, iż sąd dodatkowo podwyższył wyrok. Wskazując, iż przez takie działanie rodzice ofiary będą musieli żyć z niepewnością do końca swoich dni. Nigdy do końca nie poznają prawdy.
W efekcie, w poniedziałek sąd skazał naszego rodaka na 20 lat pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny. Nie wiadomo, czy strony się od niego odwołają.