Hugo de Jonge – rząd (na razie) nie wprowadzi 2G w Holandii
W poniedziałek Minister Zdrowia Królestwa Niderlandów poinformował, iż w najbliższym czasie gabinet nie wprowadzi w Holandii systemu 2G, w którym to przepustki koronowe miałyby otrzymywać tylko osoby zaszczepione lub ozdrowieńcy. Powodem nie jest jednak sytuacja epidemiologiczna, a brak poparcia dla przepisów w Izbie Reprezentantów. W efekcie procedowanie ustawy zostanie przesunięte dopiero na tydzień po przerwie świątecznej.
To jednak nie wszystko. Minister przekazał również, iż taki sam los spotka „ekspansję 3G”. Przepisy dotyczące przepustek koronowych miały bowiem objąć również miejsca pracy i szkolnictwo wyższe. Pracodawcy i kadra uniwersytecka mieli mieć możliwość sprawdzania, czy ich podwładni/studenci są zaszczepieni, czy nie. To zaś mogło się wiązać z ewentualnymi dalszymi działaniami jak, np. nakaz pracy czy nauki zdalnej dla poszczególnych osób.
Brak pewności
Dlaczego przepisy te schodzą na dalszy plan? W odróżnieniu od przepustek koronowych w nieistotnych sklepach tutaj rząd nie ma pełnego poparcia sejmu i senatu. Mimo rosnącej liczby zakażeń i szpitali, w których liczba chorych bije rekord za rekordem, rząd nie ma wystarczającego poparcia posłów i senatorów. Dlatego też zdecydowano się, by kolejne rozmowy i próby wdrożenia 2G i przepustek koronowych przesunąć dopiero na nowy rok. Rząd uważa, iż po 10 stycznia, podczas negocjacji, dojdzie argument związany z nowym wariantem wirusa – omikronem.
Minister Zdrowia Hugo De Jonge przekazał, iż projekt 2G wróci w Holandii dopiero po nowym roku.
Nie bardziej niż to jest konieczne
Minister zdrowia pytany o nowe obostrzenia wskazuje, iż wprowadzenie 2G w niektórych sektorach, np. gastronomi pozwoliłoby powrócić lokalom do pełnego otwarcia. Nowe przepisy skutkowałyby zapewne spadkiem liczby zakażeń. Zapewnił jednak, iż nawet jeśli to się nie stanie, to sankcje nie będą utrzymywane dłużej, niż jest to konieczne.
Problemy ilościowe
Dlaczego 2G nie weszło jeszcze w życie? Rząd nie jest bowiem pewny poparcia nie tylko ze strony opozycji, ale nawet swoich koalicjantów. ChristenUnie i CDA mają ogromne wątpliwości co do tych przepisów, a bez ich posłów minister zdrowia nie ma co nawet marzyć o wprowadzeniu nowego systemu. Dlatego też, zamiast ryzykować przegraną w głosowaniu, gabinet chce odłożyć je w czasie. Poczekać, zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja. Jeśli bowiem liczba zakażeń pójdzie w górę posłowie „zmiękną”, jeśli nie, może się okazać, iż obecne sankcje wystarczają i politycy stwierdzą, że nie chcieli stłamsić społeczeństwa dodatkowymi obostrzeniami przed świętami. W efekcie decydenci mogą sobie więc pozwolić na „luksus” oczekiwania.
Źródło: Nu.nl