Rotterdam oblężony. Władze prosiły ludzi, by nie przybywali do miasta
W sobotę doszło do oblężenia Rotterdamu. Do miasta ściągnęły dziesiąty tysięcy ludzi. W centrum, w sklepach i przed nimi ustawiały się długie kolejki. Na ulicach widać zaś było Holendrów z torbami zakupów. Sytuacja w pewnym momencie stała się tak zła, że władze samorządowe wystosowały apel do mieszkańców regionu, aby nie przyjeżdżali do centrum miasta, by jeśli to możliwe unikali go szerokim łukiem. Czemu? Co spowodowało taki napływ tłumów?
Przedświąteczna panika
W Holandii ostatni weekend przed Bożym Narodzeniem zawsze oznacza zwiększony ruch. Ludzie robią zakupy spożywcze na święta, poszukują prezentów pod choinkę, ozdób i całej masy innych bardziej lub mniej potrzebnych drobiazgów przydatnych, by przeżyć święta z rodziną.
W tym roku jednak na ową świąteczną gorączkę nałożyła się jeszcze kwestia epidemii. Pierwszy problem polegał na tym, iż wedle rozporządzenia władz w Hadze wszystkie nieistotne sklepy i punkty usługowe muszą być zamykane, do godziny 17. To zaś oznacza dla niektórych mniej czasu na zakupy. Dla pracujących zaś w tygodniu do 17 praktycznie brak możliwości odwiedzenia, np. sklepu zabawkowego, by kupić coś pociechom na święta w tygodniu. Dlatego też sobota była praktycznie ostatnim dniem tego typu poszukiwanie prezentów. To zaś daje proste równanie, Więcej ludzi plus mniej czasu równa się ogromny tłok.
W sobotę ludzie na wieść o lockdownie od rana szturmowali centra miast, by zrobić ostatnie przedświąteczne zakupy.
Lockdown
Tego jednak mogli spodziewać się sprzedawcy. Dużo większym, niespodziewanym problemem stała się informacja o tym, iż rząd w sobotę na wieczornej konferencji prasowej ogłosi lockdown i zamknie wszystkie nieistotne sklepy. To zaś oznaczało, iż sobota była ostatnim dniem, w którym można zrobić zakupy w wielu sklepach. Panikę tę od rana podsycały organizacje branżowe INretail i Council of Dutch Retail. Wskazały one, że jeśli ludzie chcą zrobić zakupy przed świętami, to niech lepiej zrobią je teraz (w sobotę), później będzie już za późno. Tłumy ruszyły więc, by zdążyć przed lockdownem, który rząd faktycznie wprowadził w sobotni wieczór.
Działania władz
Widząc tłumy na ulicach Rotterdamu, samorząd zmienił organizację ruchu. Ograniczono poruszanie się pojazdami między innymi na Karel Doormanstraat z Westblaak. Zamknięto też pełne garaże parkingowe. Władza zaś w mediach apelowała, by ludzie przestrzegali obostrzeń koronowych i jeśli to możliwe nie przejeżdżali do centrum miasta.
To nie pierwsza taka sytuacja, w której gmina z racji kwestii epidemiologicznych zamyka centrum metropolii. Praktycznie z takim samym problemem Rotterdam mierzył się rok temu podczas Czarnego Piątku. Podobne tłumy dało się wczoraj zresztą zauważyć również w centrach wielu innych miast, gdzie ludzie ruszyli na ostatnie przed świętami zakupy, gdy tylko w mediach pojawiły się wiadomości o planowanym zamknięciu sklepów przez gabinet Marka Rutte.
Źródło:Nu.nl