Rodzinna tragedia po wypadku z pijanym Polakiem

Ter Apel Przyjmą więcej uchodźców, będą musieli liczyć się z karą

Rozprawy przed holenderskim sądem często nie są zero jedynkowe. Nie zawsze wyrok można wydać tylko i wyłącznie biorąc pod uwagę to, co się stało. Bardzo często również ważny jest także kontekst całej sprawy. Jej tło. To zaś działa ewidentnie na niekorzyść naszego rodaka, sprawcy wypadku, postawionego przed sądem w Tilburgu.

Rodzinna tragedia

29-latka chorowała na raka. Miała białaczkę, rokowania nie były zbyt korzystne. Wielu ludzi w takiej sytuacji pogodziłoby się z losem. Nie jednak ofiara. Ona miała cel. Miała dla kogo żyć. Miała małego syna i kochającego męża. To dla nich chciała być najlepszą matką i żoną pod słońcem. Dać im wszystko, tak aby pozostały im po niej, jak najlepsze wspomnienia. Miała na to rok, tyle dawali jej lekarze. Kobieta chciała pomimo swojej ciężej sytuacji żyć pełnią życia. Starała się również z całych sił zwiększyć swoje i tak niewielkie szanse. Wtedy też zdarzył się mały cud. Po przeszczepie komórek macierzystych młoda matka faktycznie zaczęła czuć się lepiej. Wyglądało na to, że nowoczesna terapia podziałała, a nowotwór się cofnął. Pojawiło się więc światełko w tunelu. Niestety jak miało się okazać, światło to pochodziło od nadjeżdżającego pojazdu Polaka.

 

Przyczyny wypadku

Do wypadku doszło 3 marca 2019 roku. Nasz rodak, 24-latek mieszkający w Rijen, spowodował go na autostradzie A58 z Bredy do Tilburgu. Mężczyzna jechał lewym pasem z dużą prędkością i wpadł na forda Ka 29-latki. Uderzenie jest taki silne, iż małe miejskie auto kilkukrotnie koziołkuje. Maszyna jest w opłakanym stanie, ale kobiecie udało się przeżyć. Ma złamane ramie i uszkodzony kręgosłup, ale żyje.

Polak zaś odjeżdża z miejsca wypadku, zjeżdża z autostrady i rozbija się na Ringbaan Oost powodując sporo zniszczeń. Gdy kierowcę zatrzymuje policja, okazuje się, że 24-latek nie ma prawa jazdy, a alkomat pokazuje 475 ug / l alkoholu, gdy maksymalna doduszana wartość to 220 ug / l.

 

Zeznania

Nasz rodak zeznał, iż był na dyskotece, na której doszło do dość poważnej kłótni, po której został on zmuszony, by usiąść za kierownicą. Jak zeznał, miał to zrobić dla bezpieczeństwa swoich rodaków. Chciał przewieźć ich do domu. Przed sądem powiedział jednak, iż musiał wsiąść i jechać. Nie chciał zagłębiać się w tej kwestii.

Wiele wskazywało na to, iż podczas wypadku w samochodzie Polaka był ktoś jeszcze. Nieznajomy, jeśli faktycznie był w maszynie, opuścił ją jednak, zanim przybyła policja. Prokurator przypuszcza jednak, iż to podejrzany był jednak cały czas za kierownicą.

 

Rozprawa

Prokuratura domaga się dla naszego krajana 90 godzin prac społecznych i 9 miesięcy zakazu prowadzenia pojazdów.

Na ostatnim posiedzeniu sądu wdowiec po zmarłej, przedstawił losy swojej żony i matki jego dziecka. Po wypadku stan kobiety, przykutej na długi czas do łóżka, mocno się pogorszył. Coś w niej jakby zgasło. Była słaba, straciła nadzieję. Na taką sytuację czekał nowotwór. Doszło do powrotu choroby. Już nic nie dało się zrobić. 29-latka zmarła na początku tego roku. Zamiast przez ten czas być ukochaną matką dla syna, była kimś odległym ze szpitalnego łóżka.

Gdy mężczyzna skończył, głos zabrał Polak, korzystający z usług tłumacza. Oskarżony stwierdził: "Serdecznie przepraszam. Tak mi przykro z powodu mojej głupoty. Czy mogę złożyć kondolencje?” Wdowiec, patrząc mu głęboko w oczy i być może widząc w nich prawdziwą skruchę, powiedział: "Przebaczam ci. Ale mam nadzieję, że to cię czegoś nauczyło.” Polak przytaknął, stwierdzając, iż otrzymał lekcję na całe życie.

 

Ostatnie słowo sprawcy wypadku

Podczas całego procesu sprawca wypadku cały czas występował bez adwokata. Na ostatnim posiedzeniu sądu, sędzia postanowił zapytać się Polaka, dlaczego działa tak niekonwencjonalnie. 24-latek stwierdził, iż jeśli wziąłby adwokata, ten zrobiłby wszystko, by uchronić go przed karą: „Poruszyłby wszystko dla mojej obrony. Ale ja jestem winny i biorę pełną odpowiedzialność za swój czyn”. Jak na takie wyznanie zareaguje sąd. Czy przychyli się do wniosku o 90 godzin prac społecznych, czy też weźmie pod uwagę pojednanie się sprawcy z rodziną ofiary, skruchę i chęć dobrowolnego poddania się karze? Orzeczenie w tej sprawie będzie mieć miejsce 16 września.