Ratownicy KNRM nieproszonymi goścmi na grillu
We wtorek służby ratunkowe przeprowadziły dużą akcję związaną ze statkiem na Dollard, który znajdował się u wybrzeży Nieuwe Statenzijl, w Groningen. Wszyscy podejrzewali, iż musiało stać się coś złego, że jednostka osiadła na mieliźnie lub iż ktoś z załogi potrzebuje pilnie pomocy. Jak się jednak okazało nikt ratunku nie potrzebował, a może jedynie ketchupu lub musztardy do grilla.
Alarm
Dyżurny służb ratunkowych w Groningen otrzymał we wtorek, około godziny 20 informacje, iż na Dollard, najprawdopodobniej na mieliźnie, utknął statek. Do zgłoszenia zostali natychmiast wysłani strażacy. Ci jednak z racji tego, iż jednostka była dość daleko od brzegu nie potrafili nawiązać kontaktu z załogą. W zaistniałej sytuacji zdecydowano się wykorzystać ratowników morskich z KNRM. Do akcji wkroczył więc śmigłowiec i łódź ratunkowa.
Grill
KNRM szybko dotarł do stojącej w miejscu jednostki. Gdy ratownikom udało się skontaktować z załogą, ta była w niemałym szoku. Szok ten jednak nie był spowodowany sytuacją na pokładzie, a nagłym pojawieniem się ratowników. Skąd to zdziwienie? Załoga jednostki po prostu postanowiła się zatrzymać, by wieczorem nieco odpocząć po ciężkim dniu i korzystając z w miarę dobrej pogody zorganizować sobie grilla na pokładzie.
Nieproszeni goście
Gdy więc podczas spokojnego spożywania posiłku, śmiechów, rozmów, nagle nad ich głowami pojawił się śmigłowiec oświetlający reflektorami pokład, a do burty dobiła jednostka ratownicza, zaskoczenie było pełne.
Akcja przerwana
Po tym jak ratownicy pojawili się nieproszeni na kolacji, cała akcja została natychmiast przerwana. Jak przekazał rzecznik rejonu bezpieczeństwa działania te od momentu zgłoszenie od zakończenia trwały kilka godzin. Zaangażowanych w nią było zaś ponad 25 osób.
Wątpliwe jednak, by ktoś został ukarany za niepotrzebne wezwanie służb. Świadek widzący stojący w dziwnym miejscu statek nie mógł wiedzieć, iż wszystko jest w porządku. Załoga też nie zgłosiła postoju, bo nie uznała tego za konieczne. Koszty więc poniesie budżet państwa.
Tego typu sytuacje co jakiś czas się zdarzają. Jak jednak mówią ratownicy, wolą oni płynąć, latać do wydarzeń, w których nie mają nic do roboty niż do takich, w których nie mogą już nic zrobić.
Źródło: Nu.nl