Przypadkowe porwanie samolotu

Uciekł do Holandii, bo boi się o własne życie

W środę wieczorem na lotnisku w Schiphol, w Amsterdamie zaroiło się od jednostek policji i pogotowia. Podejrzewano bowiem, iż doszło do porwania jednej z maszyn pasażerskich będących na lotnisku. Skończyło się jednak tylko na strachu. Dość szybko okazało się bowiem, że alarm ten to wina nieporozumienia.

Terroryści na pokładzie

Od tragicznych wydarzeń z 11 września, producenci samolotów wprowadzili bardzo wiele mechanizmów mających zabezpieczyć maszynę przed porwaniem, a jeśli już dojdzie do niebezpiecznej sytuacji na pokładzie do tego, by piloci mogli jak najszybciej powiadomić służby o zagrożeniu. Stosowane są więc specjalne przyciski lub kody mające informować wieżę o sytuacji kryzysowej, nie zdradzając tego potencjalnym porywaczom.

 

Tak też było w środę. Chwilę po godzinie 19, w wieży kontroli lotów rozległ się alarm. Pilot samolotu linii Air Europa wcisnął bowiem w swoim kokpicie przycisk sygnalizujący próbę uprowadzenia maszyny. Wszystko więc wskazywało na to, iż ktoś stara się porwać samolot z 27 osobami na pokładzie, mający za chwilę startować do Madrytu.

 

Środki bezpieczeństwa

Alarm ten postawił na nogi służby bezpieczeństwa na lotnisku. Lot z Amsterdamu do Madrytu został odgrodzony szczelnym kordonem, a na pas startowy wjechały dziesiątki radiowozów, jednostek żandarmerii wojskowej, karetek pogotowia i wozów strażackich. Ponadto władze lotniska chcąc uniknąć zagrożenia ewentualnymi kolizjami w powietrzu, odwołały wiele startów i lądowań innych rejsowych maszyn. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta, a działanie lotniska praktycznie zamarło.

 

Ewakuacja

W końcu do akcji weszli holenderscy komandosi. Antyterroryści ostrożnie ewakuowali przerażonych pasażerów i obsługę pokładową maszyny. W końcu z samolotu wydostali się również piloci. Wtedy to okazało się, że zdenerwowanie pasażerów nie wynika z zagrożenia terrorystami a działaniami policji. Żadnego porywacza nie było bowiem na pokładzie, a ludzie lecący do Madrytu byli przerażeni tym, że widzą dziesiątki policjantów przed maszyną. W środku panował bowiem kompletny spokój.

 

Pomyłka

Chwilę później było już jasne, co się stało. Pierwszy pilot miał prowadzić lot szkoleniowy dla młodego lotnika przyuczającego do tego typu maszyny. Przed startem nauczyciel pokazywał więc uczniowi, gdzie znajdują się poszczególne, mniej oczywiste przełączniki. Podczas tej prezentacji miało również dojść do zademonstrowania, jak powinno wpisać się kod alarmowy w przypadku zagrożenia. Niestety najprawdopodobniej przez nieuwagę kod ten został wysłany, co spowodowało prawie 2-godzinny chaos na lotnisku w Holandii.