Przymusowa antykoncepcja dla części holenderskich kobiet
Gdy w Polsce toczy się burza o liberalizację prawa aborcyjnego, tak w Niderlandach do parlamentu wpłynął projekt wskazujący, iż antykoncepcja będzie obowiązkowa dla niektórych kobiet. To nie żart. Część niderlandzkich ekspertów chce zabronić niektórym Holenderkom rodzenia dzieci. Wszystko, co ciekawe, właśnie dla dobra tych nienarodzonych malców.
"Wspomnień czar"
Wszystko to brzmi jak ponury żart i niektórym może się kojarzyć z przymusową sterylizacją w III Rzeszy, której ofiarami padło ponad 400 tysięcy ludzi. Mogłoby się wydawać, iż działania te to pieśń przeszłości. Jednak w ostatnich dniach października do niższej izby holenderskiego parlamentu wpłynął projekt, którego celem jest uniemożliwienie zajścia w ciążę kobietom, które są niezdolne do właściwej opieki nad dzieckiem. Propozycja ta zakłada przymusową antykoncepcję dla części społeczeństwa. Przepis ten miałby dotyczyć między innymi kobiet uzależnionych od narkotyków, czy chorych na wirusowe zapalenie wątroby typu B lub C. Wszystko to wydaje się wręcz nierealne. Gdyby było tego jednak mało, to pozytywną opinię na temat takich działań wydał już jakiś czas temu minister zdrowia, a zarazem lider partii Apel Chrześcijańsko-Demokratyczny.
Obowiązkowa antykoncepcja
Projekt dokumentu wpłynął do parlamentu z tak zwanego Stałego Komitetu ds. Obowiązkowej Antykoncepcji. Organem tym kieruje były sędzia do spraw nieletnich i były wiceprezes sądu w Rotterdamie. Dokument ten zakłada prawne uregulowanie obowiązkowej antykoncepcji. Zdaniem bowiem eks sędziego w Niderlandach żyje wiele kobiet, które nie powinny dla dobra społeczeństwa zachodzić w ciążę. Ile ich jest? Tego Komitet nie chce podać, zasłaniając się poufnością danych.
Zastrzyk
Jak pomysłodawcy wyobrażają sobie nowe prawo? Wstępny projekt zakłada podawanie kobietom zastrzyku hormonalnego lub „implantu antykoncepcyjnego”, jeśli panie nie zgodziłyby się same dobrowolnie stosować antykoncepcji. Nie wiadomo, czy tego typu zabiegi byłyby przyprowadzane siłą, czy groziłyby karą za niestawiennictwo na kolejny zastrzyk.
Antykoncepcja obowiązkowa dla...
Przymusowa antykoncepcja miałaby dotyczyć następujących kobiet:
- Uzależnionych od alkoholu;
- Uzależnionych od narkotyków;
- Chorych na wirusowe zapalenie wątroby B lub C;
- Zakażonych wirusem HIV;
- Chorych psychicznie;
- Niepełnosprawnych umysłowo;
- Skazanych w przeszłości za znęcanie się nad dziećmi.
Chrześcijanie tylko z nazwy
Pomysł ten nie jest nowy. Pojawiał się już w Niderlandach w podobnej formie w 2012 i 2016 roku. Cztery lata temu poparł go lider Apelu Chrześcijańsko-Demokratycznego, obecny minister zdrowia Hugo de Jonge. Wypowiedział się wtedy, iż niektóre dzieci mają prawo się nie urodzić. Wypowiedź ta wywołała wtedy dość dużą burzę w mediach. Podchwycili ją jednak zwolennicy tej teorii, wskazując na przykład holenderskiej prostytutki. Kobieta chciała zajść w ciąże, tylko dlatego, iż jej klienci lepiej płacili za sex z ciężarną. Propagatorzy nowych przepisów wskazują, iż nie tylko III Rzesza decydowała się na takie działania. Wprowadzono je w latach sześćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych i siedemdziesiątych w Szwecji. Zdaniem przeciwników ten obowiązek antykoncepcji był błędem, za który kraje te płaczą cenę do dziś.
Procedowanie
Projekt pojawił się w izbie niższej parlamentu Królestwa Niderlandów. Wątpliwe jednak, by tak drażliwy społecznie przepis trafił pod obrady czy jakąkolwiek nawet sejmową dyskusję. Politycy w Hadze widzą bowiem doskonale co dzieje się w Polsce, gdzie poruszono równie drażliwy temat, jakim jest aborcja. Wydaje się więc, iż rząd Królestwa Niderlandów wykaże się większym wyczuciem sytuacji niż Trybunał Konstytucyjny i Sejm Rzeczypospolitej, co sprawi, że dokument od Stałego Komitetu ds. Obowiązkowej Antykoncepcji trafi do sejmowej zamrażalki.