Holenderki solidaryzują się z Polkami w sprawie aborcji

120 osób zatrzymanych. Policja używa gazu przeciw kobietom. W ten weekend niderlandzkie media wiele uwagi poświęcały sytuacji w Polsce i protestom, jakie spowodował wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Za słowami poszły jednak czyny. W Królestwie Niderlandów, pomimo obostrzeń koronowych, pomimo niebezpieczeństwa, ludzie również wyszli na ulice. Oprócz Polonii zaprotestować przeciwko decyzjom nad Wisłą wyszły również Holenderki, które uważają, iż kobiety mają prawo decydować o sobie i swojej ciąży.

Zaostrzenie prawa

W sobotę i niedzielę w wielu holenderskich mediach można było zobaczyć materiały z Polski. Holendrzy pokazywali tam demonstracje pełne kobiet i policję używającą gazu łzawiącego. Mówiono o aresztowaniach i karach grzywny. Wszystko to efekt demonstracji przeciwko zaostrzonej ustawie aborcyjnej, która zrywa, ustanowiony kilkadziesiąt lat temu w Rzeczypospolitej, kompromis. Obecna decyzja Trybunału Konstytucyjnego w praktyce zabrania aborcji z powodu nieuleczalnych deformacji, poważnych, śmiertelnych chorób dziecka, tak zwanej aborcji eugenicznej.

 

Holendrzy nie rozumieją

Holenderskie prawo jest zgoła inne od tego w Polsce. W Królestwie Tulipanów aborcja jest dopuszczalna prawem. Nie jest jednak tak, iż jest ona rozszerzeniem antykoncepcji. Za każdą decyzją stoją czasem dziesiątki rozmów z personelem kliniki, z psychologami. Jak zresztą zauważają sami lekarze, w przypadku większości pacjentek są to wyjątkowo bolesne i ciężkie decyzje, które nie przychodzą łatwo.

W Niderlandach, tak jak i w Polsce, można trafić na grupę przeciwników tego typu zabiegów. Ich działania często są wręcz opresyjne. Nieraz czatują pod klinikami na pacjentki, by wykrzyczeć im co o nich myślą. Nawet jednak oni mają poważne wątpliwości co do zmian prawnych w Polsce. Ludzie ci protestują bowiem przeciwko aborcji np. na skutek wpadki. W przypadku aborcji eugenicznej nie są już jednak tak radykalni. Wielu z nich nie potrafi wyobrazić sobie bólu, jaki musi przeżywać kobieta, która zamiast zastanawiać się, jak urządzić pokój dziecku, musi zbierać pieniądze na jego trumnę i pogrzeb, bo malec umrze kilka godzin po narodzinach. Poród nie będzie czasem szczęścia, początkiem życia małego człowieka, a jego końcem. Wielu z nich uważają, iż nakaz urodzenia jest niczym innym, jak znęcaniem się nad kobietą, tylko po to, iż ktoś w Warszawie, kto nigdy nie miał dzieci, ma taki kaprys. Nie każda kobieta chce być bowiem męczennicą, bohaterką wbrew swojej woli.

 

2016

Holendrzy trzymają więc kciuki za Polki i życzą im powodzenia, by protesty przyniosły taki sam skutek jak w 2016, gdy pojawił się pomysł całkowitego zakazania aborcji w Polsce. Kiedy to zakazane miało być również usunięcie ciąży z gwałtu i rozważano nawet zakaz przy ciąży zagrażającej życiu matki. Wtedy jednak na ulice wyszły setki tysięcy ludzi. Władza przestraszyła się i wycofała z procedowania obywatelskiego projektu ustawy.

Nie tylko słowem

Holendrzy wspierają Polskie kobiety nie tylko słowem w postaci wpisów w mediach społecznościowych. Wielu ludzi postanowiło wyjść na ulicę. W niedzielę w Amsterdamie odbył się cichy protest przeciwko zaostrzeniu przepisów antyaborcyjnych. W tłumie można było spotkać nie tylko naszych rodaków, ale również Holendrów wzburzonych decyzjami polskiego trybunału.

Obecnie nad Wisłą przeprowadza się rocznie około 1100 aborcji. Gdy zaostrzone przepisy wejdą w życie, liczba ta spadnie do kilkudziesięciu rocznie.