Przez Holendrów Polacy będą na głodzie

Holendrzy przejęli ładunek kokainy, który miał trafić do Polski

Wielki sukces holenderskich stróżów prawa. Celnikom udało się przechwycić 4 tony kokainy. Tak duży ładunek białego proszku nie był jednak najprawdopodobniej przeznaczony na niderlandzki rynek. Wiele wskazuje na to, że kontener z kontrabandą, gdyby nie mundurowi, trafiłby do Polski.

Jak podała w piątek holenderska prokuratura, służbom celnym działającym w porcie w Rotterdamie udało się przejąć ogromny przemyt kokainy. W kontenerze z drewnem odnaleziono 4 tony białego proszku, którego wartość, zdaniem funkcjonariuszy, oscyluje w granicach 300 milionów euro. Transport ten miał trafić do jednej z firm zarejestrowanych w Polsce.

 

Daleka droga

Transport drzewa przypłynął do Rotterdamu, jak większość tego typu przesyłek, z Ameryki Południowej. Tym razem jednak nadawcami nie były kraje kontynentalne a Surinam, swego czasu holenderska kolonia, która pełną niepodległość uzyskała dopiero w 1975 roku. Być może przemytnicy liczyli, iż transport narkotyków z byłej prowincji Królestwa umknie uwadze służb jako ładunek z bezpiecznego, „swojego” kierunku.

Rekordzista

O wyjątkowości tego transportu świadczy jednak nie tylko kraj pochodzenia, ale i ilość ładunku. Celnicy w Rotterdamie są przyzwyczajeni do odnajdywania w skrzyniach zdjętych ze statków partii narkotyków ważących kilkaset kilogramów. Zdarzały się nawet ładunki przekraczające tonę. Niemniej jednak 4 tony to niepisany rekord, jaki dotarł w tym roku do tej narkotykowej bramy Europy. Dość powiedzieć, iż waga ta stanowi 10% całego ubiegłorocznego przejęcia w tamtejszym terminalu morskim.

 

Podróż na wschód

Przejęcie takiej ilości „towaru” może oznaczać, iż już niedługo w naszym kraju ceny kokainy poszybują w górę. Ładunek ten miał bowiem trafić przynajmniej w teorii do Polski. Odbiorem drewna była jedna z naszych rodzimych firm. W praktyce nie jest to jednak takie pewne. Możliwe bowiem, iż firma ta była tylko podstawionym słupem, a narkotyki miały zaopatrzyć w używkę nie tylko naszą ojczyznę, ale i np. naszych sąsiadów. Istnieje również pewne prawdopodobieństwo, iż środki te nie zostały po prostu „rozładowane” w porcie. Coraz częściej mówi się bowiem o nocnych gościach, którzy otwierają kontenery i wynoszą z nich kontrabandę, by umknęła ona uwadze celników. Tu jednak jak widać, się to nie udało. Policja i służby celne prowadzą obecnie śledztwo, które ma potwierdzić lub obalić polski wątek w tej sprawie.