Przewróciła się na trawniku pozwała gminę

Polak chciał obronić dziewczynę, teraz może spędzić 10 lat w celi

Zdarzyło się Państwu kiedyś potknąć? Zapewne tak. Czy potkniecie to zakończyło się upadkiem? Możliwe. Taki los spotkał parę lat temu pewną Holenderkę w Amersfoort, która po tym jak to się stało, zdecydowała się pozwać gminę do sądu, wskazując, że jej upadek i krzywda to wina władz miasta.

5 lat temu, w pewien jesienny dzień 2019 roku, Holenderka zaparkowała swój pojazd i skierowała się ku jednemu z parkometrów, by uiścić opłatę. Samo dotarcie do urządzenia z racji nierównego chodnika i dużej kałuży sprawiło, iż musiała ona dość mocno się nagłowić i wymyślić jak zapłacić, by nie przemoczyć sobie butów. Poirytowana kobieta postanowiła wrócić z paragonem do auta inną drogą.

 

Wypadek

Zdecydowała się iść poboczem porośniętym trawą. Tam jednak potknęła się o jej kępkę i przewróciła się. Upadek był wyjątkowo niefortunnych. Ofiara złamała rękę w nadgarstku, miała też otarcia na twarzy i kolanach. Poszkodowana musiała trafić do szpitala. Od tego czasu zaś nadgarstek cały czas ją boli.

 

Sąd

Po wypadku Holenderka postanowiła nie zostawić tak tej sprawy. Uznała, że parking jest niebezpieczny dla pieszych. Zdecydowała domagać się odszkodowania za to co jej się przytrafiło. Z racji tego, iż miejsce to należało do miasta, to złożyła ona przed sądem pozew odszkodowawczy do gminy. Domagała się 4650 euro, w kwotę tę wchodziło zarówno zadośćuczynienie i odszkodowanie.

Nonsens

Władze Amersfoort uznały ten pozew za nonsens. Stwierdziły, że parking przy De Nieuwe Stad był i jest w wyjątkowo dobrym stanie. Strona samorządowa zakwestionowała też obrażenia kobiety. Sąd jednak na podstawie danych medycznych nie miał wątpliwości, iż doszło do złamania ręki. Kobieta przedstawiła wiarygodną wersję wydarzeń, miała też świadka w postaci męża.

 

Werdykt

Kobieta uważała więc, iż parking jest niebezpieczny. Zaniedbanie tego miejsca przez gminę doprowadziło do jej wypadku. Gmina zaś uważa, że wszystko jest dobrze. Kto miał rację? Czy gmina jest winna? Sąd stwierdził, iż upadek kobiety to efekt splotu niefortunnych okoliczności. Deszcz, kałuża, trawnik itd. Kobieta sama wybrała drogę nie po żwirowej ścieżce, a po terenie zielonym, który nie służy do poruszania się po nim pieszych. W efekcie, mimo iż ów kawałek trawnika należy do gminy, nie można uznać, iż ta nie wykonała należycie swojego zadania, jakim było przygotowanie tego miejsca.
W efekcie więc samorząd nie musi płacić grzywny w tej sprawie. Kobiecie więc nie udało się wygrać. Złośliwi zaś śmieją się, iż teraz to gmina powinna ją skarżyć o deptanie zieleni miejskiej.

Źródło:  AD.nl