Przepustki koronowe QR kontra brutalna rzeczywistość
Od 25 września w Holandii obowiązują przepustki koronowe, niezbędne, gdy chcemy udać się, np. do kawiarni czy pubu. Bez nich wejście do takiego lokalu jest niemożliwe. Przepustkę w postaci kodu QR możemy okazać w formie papierowej albo za pośrednictwem aplikacji CoronaCheck (czy, np. mObywatel). Wszystko miało odbywać się szybko i sprawnie. Jak się jednak okazało, rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te plany. Holenderska „apka” odmówiła bowiem w weekend posłuszeństwa. Tysiące ludzi nie zostało wpuszczonych do swoich ulubionych lokali.
Aplikacja CoronaCheck, zainstalowana w telefonach milionów Holendrów, miała posłużyć jako elektroniczny bilet wstępu do kin i pubów. Gdy jednak ludzie w sobotni wieczór udali się do restauracji lub dyskotek, by móc bawić się bez konieczności zachowania 1,5-metrowego dystansu społecznego, pojawił się problem. Aplikacja, w której znajdował się kod QR- owa przepustka do zabawy potwierdzająca, iż jej właściciel jest zaszczepiony/ jest ozdrowieńcem lub posiada negatywny wynik testu na COVID-19, po prostu nie działała. System padł pod naporem użytkowników. Doszło do przeciążenia bazy danych.
Mechanika
W aplikacji zawiodła bowiem mechanika. Aby otworzyć i zaprezentować na wejściu sprawdzającemu kod QR, aplikacja musi połączyć się z internetem, pobrać dane. Gdy wieczorem w sobotę ludzie chcieli iść się pobawić, do bazy wpływały setki tysięcy zapytań. Serwer nie był w stanie tego przerobić. Zaczęło się kolejkowanie wejść, a w końcu praktycznie całkowity paraliż. Ludzi bowiem było tyle, iż oprócz kolejkowania doszło do drastycznego spowolnienia działania. To, co wcześniej miało zajmować ułamki sekund, zamieniało się w długie sekundy, aż w pewnym momencie system stanął.
Atak
Gdyby tego było mało, swoisty kamyczek do tej lawiny dodali również hakerzy wyprowadzający atak DDoS, który mówiąc kolokwialnie, dobił i tak już przeciążony system. W efekcie do lokali bez długiego czasu oczekiwania na wyświetlenie kodu QR, mogły wejść tylko te osoby, które wcześniej profilaktycznie pobrały sobie swój kod z aplikacji CoronaCheck i zapisali w telefonie jako plik PDF lub JPG, ewentualnie, dysponowali kodem w formie papierowego wydruku.
Spokojniejsza niedziela
Jak podają władze, w niedzielę sytuacja była już opanowana. Serwery przestały być obiektem ataków, a po początkowej masie krytycznej użytkowników, liczba wejść również wróciła do normy. Obecnie zalogowanie się i otrzymanie kodu nie powinno już sprawiać żadnych problemów. Niemniej jednak zgrzyt pozostał, dając tym samym poważny argument wszystkim przeciwnikom wejściówek koronowych w Holandii.