Przełom w sprawie śmiertelnego potrącenia 14-latki

Jechał na egzamin na prawo jazdy, sam prowadząc auto. Nie dotarł do celu

Wiele wskazuje na to, iż sprawa śmiertelnego potrącenia 14-letniej Tamary z Marken jest dużo bardziej mroczna, niż sądzono. Nowe badania sugerują, iż kierowca, który spowodował śmiertelny wypadek, doskonale wiedział, iż potrącił człowieka. Potem zaś nie tylko nie udzielił mu pomocy, ale też zrobił wszystko by ukryć ciało ofiary.

Przypomnijmy, nastolatka opuściła swój dom w nocy z 24 na 25 lipca ubiegłego roku. Dziewczyna nie umiała zasnąć i poszła się przewietrzyć. Do domu jednak już nigdy nie wróciła. Policja znalazła później jej ciało w wysokiej trawie na skraju Zeedijk, między Marken a Monnickendam. Sekcja zwłok wykazała, iż musiał potrącić ją samochód. Siła uderzenia była tak duża, że nastolatka zginęła na miejscu.

 

Winny Niemiec

W czerwcu prokuratura badająca sprawę stwierdziła, iż za potrącenie odpowiada 28-letni obywatel Niemiec, którego udało się namierzyć dzięki długim poszukiwaniom samochodu. Udział w nich wzięło wielu Holendrów rozglądających się po parkingach,  w końcu jednak policja, dzięki monitoringowi ulicznemu, namierzyła pojazd, który mógł doprowadzić do wypadku.
Oskarżony stwierdził jednak, iż nie podejrzewał, że doszło do jakiegokolwiek wypadku. Zeznał, iż po prostu jechał. Miał sprawdzać coś na telefonie, gdy nagle poczuł uderzenie. Nie przyszło mu jednak do głowy, iż to człowiek lub zwierzę. Stwierdził po prostu, że wpadł w dziurę i jechał dalej, nawet się nie zatrzymując. W efekcie został on ukarany grzywną za używanie telefonu podczas jazdy.

 

Mroczna strona Niemca

Dochodzenie wykazało, iż Niemiec nie powiedział jednak całej prawdy. W ubiegłym tygodniu na jaw wyszły nowe dowody. Eksperci od badania wypadków drogowych analizując położenie ciała nastolatki, tego jak daleko była od asfaltu oraz jak ułożone były jej kończyny, w połączeniu ze śladami opon na drodze, doszli do szokującego wniosku. Tamara musiała zostać przeniesiona na pobocze po kolizji. W raporcie wskazano, iż ktoś musiał poruszać ciałem, leżało bowiem w sposób, w jaki nie ułożyłoby się po wypadku.

Sytuacja ta daje nowe możliwości prokuraturze. Ta bowiem badała już wcześniej scenariusz, w którym dziewczyna została po wypadku wciągnięta w wysoką trawę, ale na jej ciele nie znaleziono DNA osób znajdujących się w samochodzie. Teraz może się okazać, iż Niemiec, np. użył rękawiczek.

 

Śledztwo

W efekcie Niemiec może mieć bardzo duże problemy. Jego cała linia obrony legnie więc w gruzach. Początkowo bowiem nawet prokuratura była w stanie uwierzyć, iż oskarżony nie wiedział co się stało i odstąpić od ścigania go za nieudzielenie pomocy i ucieczkę z miejsca wypadku. Teraz zaś gdy do kompletu dojdzie wypadek ze skutkiem śmiertelnym, nieudzielenie pomocy, ucieczka i jeszcze ukrycie zwłok, oraz składnie fałszywych zeznań, 28-latek może spędzić lata w holenderskim więzieniu.