Prokuratura ściga holenderskich przedsiębiorców

Prokuratura ściga holenderskich przedsiębiorców

Prokuratura Królestwa Niderlandów rozpoczęła dochodzenie w sprawie 45 holenderskich podmiotów gospodarczych, które po lutym 2022 roku miały łamać prawo. Na czym owo złamanie prawa rzekomo polegało? Na tym, iż przedsiębiorstwa te obchodziły sankcje nałożone na Rosję i nadal handlowały z krajem, który zaatakował Ukrainę.

Holenderskie organy ścigania coraz częściej podejrzewają firmy z krainy tulipanów o obchodzenie sankcji i handel z Rosją w obszarach zabronionych. Rewelacje te przekazał RTL Nieuws, które później oficjalnie potwierdziła prokuratura krajowa. Obecnie toczą się postępowania w 45 takich przypadkach.

 

Nagły wzrost

Owo 45 przypadków, wskazuje na znaczny wzrost liczby śledztw i podejrzanych. Pod koniec 2022 roku mowa było tylko o 27 postępowaniach. Wskazuje to, iż w zaledwie dwa miesiące (styczeń, luty), liczba ta się prawie podwoiła.

 

Krew i biznes

Prokuratura nie ma też wątpliwości, iż liczba spraw dalej będzie rosła. "Należy się spodziewać, że obchodzenie sankcji będzie tym większe, im dłużej sankcje na Rosję będą obowiązywać” – powiedział rzecznik prasowy prokuratury Els Martens redaktorom RTL.

 

Sankcje

Sankcje nałożone na Rosję i Białoruś nie są holenderskim wymysłem. Nałożyła je, w różnych pakietach na przestrzeni ostatniego roku, Unia Europejska. Dotyczą one zakazu podróżowania, zamrożenia rosyjskich aktywów finansowych na zachodzie, czy bardzo dużych ograniczeń w imporcie i eksporcie. Unia zdecydowała się na takie kroki, by jak najmocniej uderzyć w Federację ekonomicznie i sprawić, by ta wycofała się z wojny na Ukrainie.

 

Podejrzani

Z 45 prowadzonych obecnie dochodzeń 29 tyczy się naruszenia sankcji związanych z importem i eksportem. Pozostałe odnoszą się zaś do naruszeń finansowych i np. dysponowania rosyjskimi aktywami i dokonywania z nich zakupów lub przelewów.
Spośród tych śledztw jedno już nie długo będzie miało swój finał na sali sądowej. Dotyczy to działalności prowadzonej przez Dmitrija K. Mężczyzna ten oskarżony jest o eksport mikroczipów i dronów do Rosji. Podejrzany nie wysyłał tego bezpośrednio do Rosji, ale przez firmę słup w Kazachstanie. Podejrzany liczył, iż w ten sposób nikt tego nie wykryje. Jak widać mylił się.

 

Krwawe pieniądze

Czemu holenderskie firmy chcą omijać sankcje? Bo to się opłaca. Rosja obecnie jest gotowa płacić krocie za pewne produkty, w tym wspomniane mikroczipy, od których dostaw jest odcięta. Sęk jednak w tym, iż pieniądze, które na tym się zarabia, ociekają we krwi. Podzespoły te nie służą bowiem do budowy zabawek dla dzieci, czy sprzętu medycznego a są wykorzystywane w systemach kierowania rakiet spadających na ukraińskie domy i szpitale.

 

Celnicy

Z racji sankcji ogrom pracy mają holenderscy celnicy. W ciągu roku od rozpoczęcia wojny dokonali oni ponad 100 000 kontroli ładunków wysyłanych do Rosji. W 357 przypadkach zatrzymano podejrzane transporty. W części były to zakazane dobra luksusowe (np. droga odzież sportowa). W innych były jednak elementy o przeznaczeniu czysto militarnym, w tym części do wojskowych helikopterów.

 

142%

O skali i drogach obchodzenia sankcji świadczą choćby dane dotyczące eksportu. Ten do Rosji spadł o 57%. Wzrósł jednak znacznie do krajów ościennych i zależnych od Rosji. Doskonałym przykładem jest tutaj Kirgistan, do którego eksport wzrósł aż o 142%. Kraj ten zaś również znacząco zwiększył eksport do Rosji, bo aż o 233%. Co tylko dobitnie wskazuję, iż służby muszą bacznie sprawdzać towary trafiające nie tylko do Rosji, ale właśnie do Kirgistanu, Kazachstanu, Uzbekistanu, Armenii Gruzji czy nawet Turcji.

 

 

Źródło:  RTLNieuws.nl