Premier wzywa do noszenia maseczek w całej Holandii

Stało się coś, czego jeszcze dwa, trzy tygodnie temu nikt by się nie spodziewał. Premier Mark Rutte wzywa wszystkich mieszkańców Królestwa Niderlandów do noszenia maseczek w przestrzeni publicznej. Polityk zaapelował o to podczas debaty parlamentarnej, nazwał to „pilną potrzebą” i prosi o natychmiastowe zastosowanie.

Premier stwierdził: „W pomieszczeniach publicznych zdecydowanie zaleca się używanie maski nosowo-ustnej. Jeśli usiądziesz, możesz ją zdjąć”. „Nie jest to konieczna na zewnątrz i nie jest prawnie egzekwowana”. W praktyce oznacza to, iż Rutte prosi, by we wszystkich sklepach, muzeach, ratuszach, urzędach ludzie zakładali maseczki. Środek ten ma być stosowany też w kinach, teatrach, parkingach, lotniskach czy stacjach benzynowych. Podobnie u kosmetyczki czy fryzjera. Tam najlepiej, by obie strony, czyli klient i usługodawca mieli je założone na nos i usta.

 

Kolejna zasada

Po słowach premiera noszenie maski będzie dodane do podstawowego pakietu zasad bezpieczeństwa, w którego skład wchodzą obecnie: mycie rąk, pozostanie w domu w przypadku jakichkolwiek dolegliwości oraz zachowanie dystansu społecznego. Niemniej jednak jak wspomnieliśmy wyżej, przynajmniej na chwilę obecną brak maseczki nie będzie karany mandatem. Nie oznacza to jednak, iż teraz życie bez tego środka ochrony bezpośredniej będzie, łatwe, lekkie i przyjemne. Sklepy w takich miastach jak np. Haga czy Amsterdam mogą poprosić klienta bez zasłoniętej twarzy o opuszczenie sklepu.

 

I tak mu się oberwało

Apel o założenie maseczek politycy izby niższej uznali za krok w dobrą stronę. Niemniej jednak stojący przed posłami Rutte mógł się czuć momentami jak na pręgierzu. Wszystko z powodu podejścia rządu do drugiej fali. W końcu pod presją premier przyznał, iż przez pierwsze dwa tygodnie gabinet nie interweniował wystarczająco stanowczo. To zaś spowodowało opóźnienia w podejmowaniu decyzji, a przez to liczba infekcji gwałtownie wzrosła.

 

Zmiana frontu odnośnie maseczek

Prośba o założenie maseczek może dziwić. Królestwo Niderlandów przez długi czas opierało się temu środkowi ochrony. Wielu polityków i ekspertów było wręcz do niego wrogo nastawionych. Wszystko dlatego, iż uważali, że jeśli ludzie założą maseczki, to przestaną zachowywać bezpieczny odstęp od innych. Skuteczności maseczek w powstrzymywaniu rozchodzenia się wirusa nikt oficjalnie jeszcze nie potwierdził. Rzeczywistość przerosła jednak w ostatnich dniach chyba nie tylko holenderskich epidemiologów, ale również i polityków. Dlatego Mark Rutte wygłosił ten apel. Z naszej strony redakcja pod nim podpisuje się z całą stanowczością. Jeśli maseczki sprawią, iż przynajmniej jedna osoba nie zachoruje, nie umrze, to warto je nosić.