Pożar miał być zasłoną dymną?

Ciała wydobywane spod gruzów w Hadze

Wracamy do sprawy opisanego kilka dni temu pożaru w mieszkaniu studenckim. Wtedy to informowaliśmy, iż sprawa ta mogła mieć podłoże homofobiczne. Ogień pojawił się bowiem w mieszkaniu, w którym były tęczowe flagi. Po ostatnich doniesieniach niektórzy uważają jednak, iż ogień i dym miały być dosłownie zasłoną dymną zupełnie innego działania.

Prawdziwa przyczyna pożaru?

Na skutek pożaru na 8 piętrze domu studenckiego z wynajmowanych mieszkań ewakuowano 100 osób. Wielu mieszkańców uciekało przed dymem w popłochu i panice, ponaglani przez strażaków. Gdy ludzie ci wrócili do swoich mieszkań przy Krelis Louwenstraat, spostrzegli, iż brakuje tam wielu cennych przedmiotów. Okazało się, iż ktoś wykorzystał pożar, by obrobić wiele mieszkań jednocześnie. Czyżby więc pożar był tylko narzędziem do osiągnięcia celu, jakim było przywłaszczenie sobie czyjejś własności?

 

Poszkodowani

Do tej pory na komendę zgłosili się czterej lokatorzy, którzy po powrocie do domu spostrzegli, iż ktoś wyniósł od nich rzeczy. Policja nie wyklucza jednak, iż w najbliższym czasie liczba poszkodowanych może wzrosnąć. Niektórzy zauważają bowiem zniknięcie drogich gadżetów często po kilku dniach. Dzieje się tak zwłaszcza w przypadku przedmiotów, które nie są używane codziennie.

Kradzież, nie włamanie

Policja wskazuje, iż ktoś po prostu musiał wykorzystać nadarzającą się okazję. Badania w mieszkaniach okradzionych wskazują, iż nie było tam żadnych śladów włamania. Ludzie, uciekając przed ogniem i dymem, musieli po prostu wyjść w pośpiechu i mogli zapomnieć zamknąć swoich drzwi na klucz lub nawet zostawili je otwarte. W takiej sytuacji nie myśli się bowiem o bezpieczeństwie mienia. Nikt raczej nie przypuszcza, iż gdy ludzie uciekają przed ogniem, ktoś może wchodzić do pustych mieszkań w płonącym budynku. Okazało się jednak, że  złodziej (lub złodzieje), wchodzili do lokali jak po swoje. Z racji zaś tego, że mieszkania te były otwarte, nie ma mowy o włamaniu tylko o kradzieży.

 

Problemy

Poszkodowani mogą mieć problemy z uzyskaniem odszkodowania za stracone mienie. Jeśli sprzęty były ubezpieczone, to ubezpieczyciel, wiedząc, iż lokal nie został zamknięty, może odmówić wypłaty świadczenia, ponieważ do zaboru mienia doszło z winy właściciela.

 

Okazja czyni złodzieja

Co jednak z najważniejszą kwestią, czyżby pożar był tylko zasłona dymną dla działań rabusiów? Na pierwszy rzut oka może tak się wydawać. Policja jednak nie jest tego aż taka pewna. Oficerowie wskazują, iż do podpalenia i prób podpalenia doszło w miejscach, gdzie mieszkali zwolennicy środowisk LGBT. Podobne przypadki miały tam już miejsce też wcześniej. W przeszłości jednak aktom przemocy, wandalizmu nakierowanego na środowiska LGBT nie towarzyszyły kradzieże. Dlatego też funkcjonariusze uważają, iż po prostu okazja uczyniła złodzieja i nie miał on nic wspólnego z podpaleniem.