Polskie „wiem lepiej i zrobię po swojemu” źle się kończy

Co drugi mieszkaniec Holandii ukarany mandatem

Jedną z naszych cech narodowych jest to, iż jesteśmy uparci i musimy zrobić wiele rzeczy po swojemu. Doskonałym przykładem takiego zachowania był nasz rodak w Uden. Mężczyzna jednak bardzo szybko, bo po niespełna pół godzinie, tego pożałował.

W poniedziałek wieczorem funkcjonariusze policji skontrolowali samochód prowadzony przez naszego rodaka. Owo prowadzony należy jednak wziąć w pewien cudzysłów, ponieważ mężczyzna siedział za kierownicą swojego auta zaparkowanego w Food Court w Uden. Badanie alkomatem nie wykazało, iż Polak spożywał alkohol. Test śliny dał jednak wynik pozytywny, wskazując, iż mężczyzna zażył kokainę.

Zakaz prowadzenia pojazdów

W zaistniałej sytuacji funkcjonariusze zdecydowali się wystawić mężczyźnie 24-godzinny zakaz prowadzenia pojazdów. Trudno byłoby mu bowiem udowodnić, że chwilę wcześniej prowadził. Sprawa była więc prosta. Miał po prostu nie prowadzić przez dobę, kiedy to mógłby być jeszcze pod wpływem tego środka odurzającego. Można więc powiedzieć, iż skończyło się wyjątkowo łagodnie.

 

Polak wie lepiej

Dość szybko jednak w mężczyźnie odezwała się nasza narodowa przywara: "Nikt mi nie będzie mówił jak mam żyć. Przecież ja wiem lepiej". W efekcie, już pół godziny później, patrol zobaczył auto mężczyzny jadącego przez Vorstenbosch. To byłoby możliwe. Nasz rodak mógł bowiem poprosić kogoś o pomoc i zabranie auta. Dla pewności postanowiono to jednak sprawdzić. Podczas zatrzymania okazało się, że za kierownicą siedział nie kto inny jak testowany wcześniej Polak.

 

Dalsza droga

Po tym drugim spotkaniu przybysz znad Wisły w dalszą drogę pojechał już na tylnym siedzeniu radiowozu. Trafił na komendę, gdzie został przesłuchany. Postawiono mu zarzuty prowadzenia pod wpływem środków odurzających i złamania policyjnego zakazu. Wszystko to może skończyć się dla niego nie tyle wysoką grzywną, a nawet pracami społecznymi.

 

Niejedyny

To jednak niejedyny Polak, który w ostatnim czasie miał bardzo nieprzyjemne spotkanie z holenderską drogówką.
Inny wyszedł z dość sensownego założenia, iż nie straci on prawa jazdy jeśli go nie ma. To prawa policja nie mogła zabrać mu dokumentów, mężczyzna ten stracił jednak coś innego.

Dłuższa historia

Cała historia w tym wypadku zaczęła się na początku 2023 roku. Wtedy to Polak został zatrzymany z narkotykami w kieszeni i bez prawa jazdy. Postępowanie związane z narkotykami to jedno. Druga kwestia dotyczyła właśnie prawa jazdy. Mężczyzna stwierdził, iż go nie ma. Policja jedna nie wiedziała, czy zatrzymany go zapomniał, czy nie ma go wcale. Wysłano więc oficjalne pismo do Polski w tej sprawie. Po kilku miesiącach policja otrzymała odpowiedź, iż mężczyzna w ogóle nie ma uprawnień.

 

Kolejne spotkanie

Kilka dni po uzyskaniu odpowiedzi z Polski, policjanci znów spotkali kierowcę, gdy jechał ulicą Utrechtsebaan w kierunku Hagi. Przejażdżka ta zaowocowała mandatem za jazdę bez uprawnień i swoistą żółtą kartą. Oficerowie wskazali mu, że jeśli raz go na tym przyłapią, to może się dla niego smutno zakończyć.

 

Jak powiedzieli tak zrobili

Historia powtórzyła się w zeszłym tygodniu na stacji benzynowej Knorrestein, nieopodal A12. Policja znowu złapała tam Polaka prowadzącego bez prawka. Po tym spotkaniu mężczyzna do domu udał się już na piechotę. Oficerowie, widząc, iż jest to zatwardziały recydywista, po prostu odebrali mu samochód.

 

 

 

Źródło:  AD.nl
Źródło:  AD.nl