Polski wędkarz utonął w Holandii

Holenderska policja i służby ratunkowe poszukiwały podczas minionego weekendu naszego rodaka. Mężczyzna miał wędkować nad Verlengde Vaart w holenderskiej wiosce Erica

Sobotni relaks

Polak wraz z grupą swoich rodaków udał się w sobotę nad brzegi Verlengde Vaart w niedużej holenderskiej wiosce Erica. Tam przy wspólnych rozmowach i być może też alkoholu (policja nie ujawnia informacji na jego temat), postanowili zapolować na pływające w wodzie ryby. Rozstawili się więc ze sprzętem i zarzucili swoje wędki. Gdy już się ściemniało, łowiący usłyszeli nagle duży plusk wody. Brak było jednak radosnych okrzyków pokroju „mam ją”, „złapałem” „ale wielka”. Zamiast tego, gdy dotarli do miejsca, z którego dochodził dźwięk, zobaczyli puste stanowisko. Sprzęt, wędki i krzesełko wędkarskie stało na brzegu, brakowało jedynie wędkarza. Mężczyzny nie było również widać nigdzie w okolicy. Nie poszedł więc za potrzebą.

Słychać było "plusk" i wędkarz zaginął podczas połowu.

Poszukiwania

W zaistniałej sytuacji pozostali Polacy postanowili wezwać holenderską policję, mówiąc, że najprawdopodobniej coś złego stało się z ich przyjacielem. Opisany przez świadków odgłos uderzenia w wodę i puste krzesełko sprawiło, że funkcjonariusze podejrzewali, że wędkarz znalazł się w wodzie. Na miejsce wysłano więc nie tylko policjantów, którzy zaczęli przeczesywać okolicę, ale również zespół nurków i śmigłowiec, który przeszukiwał cały teren z góry w nadziei, że woda wyrzuciła Polaka na brzeg gdzieś dalej. Niestety kilkugodzinne poszukiwania nie przyniosły rezultatów. Szarówka wieczora zamieniła się zaś w kompletne ciemności, dlatego policja z uwagi na bezpieczeństwo nurków i swojego personelu oraz zmniejszone możliwości poszukiwania, przerwała akcję ratunkową.

Niedzielny poranek

Działania wznowiono w niedzielny poranek. Na miejscu znów pojawili się nurkowie i policja. Poszukiwania początkowo nie przyniosły jednak zamierzonego sukcesu.

Funkcjonariusze nie przekazali informacji na temat tego, czy wędkarz potrafił pływać oraz spożywał alkohol.
Verlengde Vaart płynąca przez Erica, to malownicza, rzeka, która sunie powolnym nurtem pomiędzy brzegami o wysokości metra maksymalnie dwóch. Szerokość cieku to około 10-15 metrów. Nie należy ona jednak do płytkich z racji tego, iż jest całkowicie uregulowana i żeglowna. Praktycznie zaś na całej długości rzeki (kanału) po obu stronach znajdują się zabudowania. Są to domu mieszkalne lub firmy. Wiadomość ta paradoksalnie nie przynosi dobrych wieści. Z jednej strony istniało większe prawdopodobieństwo, iż ktoś z mieszkańców dojrzałby wędkarza w wodzie. Z drugiej jednak, gdyby mężczyźnie udało się samodzielnie wydostać na brzeg kilkaset metrów a nawet kilometr dalej, mógłby zapukać do drzwi i poprosić o pomoc. Do tego jednak nie doszło. Funkcjonariusze obawiali się więc tego, iż mężczyzna pozostał w wodzie. To zaś mogło oznaczać najgorsze.

W niedzielne południe nurkom udało się wyłowić z Verlengde Vaart ciało mężczyzny. 

Smutne wiadomości

Te tragiczne podejrzenia potwierdziły się w niedzielne południe. Wcześniej wielu łudziło się, iż Polak żyje, niestety około 12 ratownikom udało się wydobyć z wody ciało. Nurkowie z National Underwater Search Team wyciągnęli na brzeg zwłoki mężczyzny. Obecnie trwają badania dotyczące tożsamości i przyczyny śmierci denata, ale wiele wskazuje na to, że jest to poszukiwany wędkarz.