Polski supermarket walczy o ponowne otwarcie

Tym, co może „wykończyć” polski supermarket Małpka, na Lorenzplein w Hadze, nie są przestępcy, a władze miasta. Dlatego też najnowsze wiadomości z Holandii podają, iż właściciel lokalu chce, by samorządowcy cofnęli nałożoną przez burmistrza decyzję co do zamknięcia sklepu.

Supermarket Małpka w Hadze od dłuższego czasu ma wyraźnie pod górkę. Najprawdopodobniej ktoś w okolicy nie życzy sobie, by w jego sąsiedztwie znajdował się polski sklep. Być może działania te prowadzi konkurencja, być może są to lokalni chuligani/rasiści, którzy nie chcą, by okolicę „zaśmiecali” Polacy robiący tu zakupy. Może jest to działanie jakiejś grupy przestępczej, której właściciel nie chciał zapłacić za ochronę. Śledztwo policyjne w sprawie trwa od 6 listopada. Wtedy to bowiem nieznani sprawcy otwarli ogień do lokalu.

Strzały

Policja ustaliła miejsce, z którego padły strzały. Niestety, pomimo iż strzelec stał w odległości zaledwie kilku metrów od lokalu, nikt z tamtejszej społeczności nic nie widział, ani nic nie słyszał. Funkcjonariuszom trudno więc wskazać kto mógł być sprawcą. Na chwilę obecną wiadomo tylko o jednej kobiecie, która usłyszała huk broni na ulicy. Jak jednak przekazała policja, jej zeznania nie wniosły nic do sprawy. Gdy bowiem spojrzała przez okno, nie widziała nikogo na ulicy. Również nagrania z kamer monitoringu supermarketu nie pozwoliły na identyfikację sprawcy.

 

Właściciel

Właściciel zapewniał, że nie wie, kto może stać za tymi wydarzeniami. Jak wspomina Baran Mohammed, nie ma z nikim zatargów czy problemów. Stara się żyć uczciwie i spokojnie. Jeśli zaś ktoś ma do niego pretensje, chce rozwiązać sprawę polubownie, rozmową. W listopadzie właściciel dodał również, że pomimo szoku, jaki wywarł na nim cały incydent, otworzył swój polski sklep. Jeśli, by tego nie zrobił, źli ludzie stojący za atakiem wygraliby.

Kolejny atak

Sklep został ponownie otwarty w lutym tego roku. Lokalna Polonia, ani pracownicy nie mogli jednak zbyt długo cieszyć się z prowadzonej działalności. W nocy z soboty na niedzielę  (z 8 na 9 lutego), doszło do kolejnego ataku na sklep z użyciem broni palnej. W tym przypadku policja poinformowała jednak, że ma trzech świadków mogących wnieść nowe ustalenia do sprawy.

 

Decyzje władz

Po drugim ataku burmistrz Hagi Johan Remkes postanowił, że sklep nie otworzy się ponownie do sierpnia. To zaś oznacza, iż lokal będzie zamknięty przez blisko pół roku. Sytuacja ta jest dla właściciela, delikatnie mówiąc, niekomfortowa. Pierwszy atak nie przysporzył zbyt dużych zniszczeń, jednak już wtedy zapadła decyzja władz o zamknięciu Małpki na trzy miesiące. To zaś naraziło właściciela na straty. Lutowy atak to znów pół roku zakazu prowadzenia działalności gospodarczej.

Wszystko stawia gospodarza w bardzo trudnej sytuacji. Mężczyzna wystosował więc oficjalne pismo do rady miasta, prosząc o cofnięcie decyzji. Przeczytać w nim można, że okoliczni mieszkańcy są zadowoleni z obecności sklepu i chcieliby, by był on znów otwarty.

Pismo zostało wysłane w poniedziałek. Teraz należy czekać na decyzję samorządu.

 

Teoria spiskowa

Niektórzy Polacy w Hadze wysnuli nawet pewną teorię spiskową. Według niej osoba otwierająca ogień doskonale wiedziała, jak zareagują władze. Dzięki temu małym kosztem doprowadziła do zamknięcia, a może nawet upadku sklepu. Wszystko zaś zgodnie z prawem. Wymiana szyby, czy remont wnętrza po akcie wandalizmu, trwałby kilka dni. Decyzja urzędowa zamyka lokal na długie miesiące. Za tezą tą przemawia fakt, iż kolejne strzały padły zaraz po końcu pierwszego okresu zamknięcia zarządzonego przez burmistrza. Gdyby napastnikom zależałoby na zniszczeniu sklepu, mogliby to zrobić, gdy stał on pusty od listopada do lutego. Ci zaś poczekali z atakiem do momentu, gdy Małpka znów wznowiła działalność, tak by władza mogła zarządzić kolejne zamknięcie.

 

Interesują Cię najnowsze wiadomości z Holandii? Sprawdź naszą stronę główną.