Polski protest w rzeźni Vion, w Boxtel
W czwartek czwórka naszych rodaków demonstrowała przed wjazdem do Vion w Boxtel – jednej z największych rzeźni w Holandii. Polacy domagali się, by pracodawca robił więcej w zakresie bezpieczeństwa epidemiologicznego w firmie. Protestujący chcieli, by Vion podjął dodatkowe działania mające zabezpieczyć między innymi pracowników migrujących znad Wisły przed groźbą zakażenia COVID-19.
Reakcja łańcuchowa
Grupa kilku naszych rodaków ustawiła się z kartonowymi tabliczkami pełnymi haseł nawołujących do zwiększenia zasad bezpieczeństwa w firmie. Jak powiedział dziennikarzom AD protestujący tam 21-latek, ludzie chcą dalej pracować i zarabiać, ale chcą być też bezpieczni. Jak wspomina, pracownicy boją się o swoje rodziny, czy przyjaciół. Dotyczy to nie tylko Polaków, ale praktycznie wszystkich narodowości pracujących w zakładzie. Zatrudnieni po prostu się boją, iż ktoś z nich zakazi się COVID-19, a wirus łatwo rozniesie się na innych pracowników, którzy przeniosą chorobę na swych najbliższych czy współlokatorów.
Lepiej siedzieć cicho
Jak wskazują reporterzy AD, rozmawiający z grupką ludzi przed zakładem, wspomniany 21-latek nie jest już pracownikiem rzeźni. Mężczyzna ten został zwolniony z racji tego, iż miał rzekomo trudności dostosować się do warunków pracy. Człowiek ten nie płacze z tego powodu. Jak sam powiedział dziennikarzom: „Wszyscy siedzą obok siebie w stołówce. Bez dystansu. To nie jest dobre. Wielu Polaków pracujących w Vion, boi się otworzyć usta. Mają rodzinę na utrzymaniu i są zależni finansowo. A znalezienie pracy gdzie indziej w dobie koronawirusa nie jest łatwe. Praca (w Vion) to dobra praca. Więc kontynuują ją bez otwierania ust”. Polak jest więc głosem tych, którzy w obawie o byt swój i swojej rodziny wolą godzić się na nadmierne ryzyko.
Błędy
Między innymi z racji na ścisk i możliwą presję pracodawcy na jednej z tabliczek protestujących widnieje napis „Vion, obóz pracy”, na innej zaś możemy przeczytać „nie damy się zabić”. Holendrzy wskazują, iż niektóre hasła mają drobne błędy, ale nie o to w tym chodzi. Przekaz Polaków jest jasny i klarowny.
Nie bez podstaw
Protest naszych rodaków nie jest fanaberią roszczeniowych Polaków. Najnowsze doniesienia z Vion w Boxtel wskazują, iż na 105 przetestowanych na obecność COVID-19 pracowników, 18 z nich faktycznie jest zakażonych koronawirusem. Zakład jednak nadal pracuje, chociaż siła przerobowa nieco spadła.
Rzecznik przedsiębiorstwa wskazuje, iż zakład jest cały czas w ścisłym kontakcie z GGD i robi wszystko, co w ich mocy, by zapewnić pracownikom bezpieczną pracę w wolnych od wirusa warunkach. Wprowadzono np. dodatkowe kontrole monitorujące stan zdrowia pracowników. Zdaniem personelu to jednak zbyt mało, tym bardziej iż inne tego typu zakłady zawiesiły działalność. Z drugiej jednak strony sami zatrudnieni nie chcą przestojów w rzeźni. Sprawa jest więc rozwojowa i wiele zależy od tego, czy kolejni pracownicy będą mieć pozytywne wyniki testów.