Polscy dzieciobójcy w Holandii
W sądzie w Rotterdamie toczy się postępowanie w sprawie pary naszych rodaków, która chciała zabić niemowlaka. Dochodzenie dotyczące Polaków wciąż trwa. Matka dziecka składa jednak nowe obciążające zeznania.
23-letnia matka i 31-letni ojciec dziecka, oboje polskiego pochodzenia, są oskarżani o umyślne stosowanie przemocy względem swojej córeczki. Do zdarzenia miało dojść w maju tego roku, zaledwie miesiąc po jej urodzeniu. Prokuratura zarzuca polskiej parze stosowanie siły, która spowodowała złamanie czaszki, kręgów szyjnych oraz kilku innych kości w małym ciałku miesięcznego dziecka. Niemowlak miał nosić również na sobie liczne siniaki, a dokładne badanie wykazało stłuczenia płuc, śledziony, jak i nawet siatkówki oka. Rodzice przez kilka dni, po prawdopodobnym pobiciu, nie zgłosili się z dzieckiem do lekarza. Dopiero po kilku dobach, jak wynika z obdukcji, para pojawiła się z dzieckiem na izbie przyjęć wskazując, iż malec ma problemy z oddychaniem. Lekarze widząc, w jakim stanie jest dziecko, natychmiast wszczęli alarm.
Polscy rodzice znęcali się nad swoją miesięczną córeczką. Ich celem było najprawdopodobniej uśmiercenie dziewczynki.
Pierwsze oskarżenia
Prokuratura nie wiedząc jeszcze, czy obrażenia dziecka stanowią efekt celowej przemocy, czy np. nieszczęśliwego wypadku początkowo postawiła parze zarzut „celowego zaniechania pomocy medycznej”. W toku prowadzonego śledztwa zmieniono jednak kwalifikację czynu. Obecnie śledczy podejrzewają, iż były to celowe działania mające na celu zabójstwo niemowlaka. Zarzut ten stawiany jest na równi zarówno matce, jak i ojcu małej dziewczynki. Ostatnie zeznania mogą jednak znacząco zmienić sytuację.
Nowe wątki
Dużo nowości do sprawy wniosły zeznania 23-letniej matki, która opowiedziała swoją historię na początku tego tygodnia. Podczas ostatniej rozprawy ojciec i matka przybyli na salę sądową osobno. Usiedli jednak jako para oskarżonych w jednej ławie. Nie trwało to jednak długo. Wszystko dlatego, że kobieta zdecydowała się opowiedzieć o całej sprawie. W tym momencie dla dobra śledztwa postanowiono, iż rodzice będą zeznawać osobno.
Faktycznie, gdy 31-latek został wyprowadzony z sali, kobieta złożyła zeznania, które jednoznacznie obciążały go za to, co stało się ich dziecku. On miał być zdaniem matki prowodyrem i katem. Jej rola zaś była znacznie mniejsza niż ta, którą początkowo zakładała prokuratura.
Mówi prawdę?
Zeznania te jednak ze względu na wagę całej sprawy nie mogą być wiążące. Prokuratura, jak i sąd nie chcą podawać co dokładnie mówiła kobieta. Wymiar sprawiedliwości zamierza jednak bacznie przyjrzeć się jej słowom i sprawdzić, czy faktycznie mają one oparcie w dowodach i są prawdziwe, czy też są tylko zwykłą grą mającą na celu oczyszczenie się z zarzutów. To zaś mają ustalić dalsze przesłuchania i konfrontacja zdobytych informacji z zeznaniami ojca. Te najprawdopodobniej odbędą się na najbliższej rozprawie.
Na chwilę obecną obojgu rodzicom grożą lata więzienia za znęcanie się nad dzieckiem, usiłowanie zabójstwa oraz nieudzielenie pomocy.
Sąd ze względu na dobro dziecka nie podaje informacji o tym, gdzie znajduje się dziewczynka, ani jaki jest obecnie jej stan zdrowia.