Policyjny nalot i pizza w Groningen

Funkcjonariusze policji dokonali nalotu na dom przy Oosterweg w Groningen. Budynek został obstawiony przez mundurowych w piątek wieczorem. Policjanci weszli do domu, ponieważ otrzymali oni kilka informacji o tym, iż może tam znajdować się broń palna.  Nalot odnalazł jednak jedynie pozostałości po pizzy doprawione ludzką kreatywnością.

Zawiadomienie

Lokalna społeczność poinformowała policję, iż w budynku przy Oosterweg ludzie wymachują bronią palną. Raporty, które dotarły do stróżów prawa w nocy z piątku na sobotę, kilka minut po 24, sprawiły, iż oficerowie potraktowali tę sprawę bardzo poważnie.

Kilka minut po zgłoszeniu ulica została zamknięta dla cywilów, dom został otoczony przez stróżów prawa, a policjanci w kamizelkach kuloodpornych ostrożnie podchodzili do drzwi, by wejść do budynku. Gdy drzwi się otworzyły policjanci weszli do mieszkania. Cała akcja trwała raptem chwilę.

 

Aresztowania

Spoglądający z okien sąsiedzi nie widzieli jednak nikogo wyprowadzanego przez policję w kajdankach. Nie widzieli też techników w białych kitlach wynoszących z mieszkania pistolety i karabiny. Lokalna społeczność zaobserwowała  za to, jak policja bardzo szybko wsiadła do samochodów i odjechała. Dlaczego?

 

Nieporozumienie

Policjanci wchodzący do domu przy Oosterweg bardzo szybko zdali sobie sprawę z tego, iż jest to nieporozumienie. Gospodarz okazał się bowiem grafikiem odbywającym pewne szkolenie. By je zaliczyć, potrzebował broni palnej. Nie mając jednak dostępu do prawdziwych karabinów ani do replik, postanowił wykonać je z ogólnodostępnego w mieszkaniu młodych ludzi budulca, jakim były pudełka po pizzy. Karton został więc poprzycinany i wymodelowany w taki sposób, że przypominał broń w skali 1:1, przez co człowiek mógł ją naturalnie złapać w rękach. Z bliska było widać, iż jest to dwuwymiarowa struktura dość niedbale wycięta z tektury.
Tego nie mogli jednak wiedzieć wścibscy sąsiedzi. Ci z daleka widzieli po prostu cienie ludzi,  którzy w budynku wymachiwali karabinami. Stąd zaś cała panika.

 

Dochodzenie

Prokuratura nie zakończyła jeszcze dochodzenia w tej sprawie, wątpliwe jednak, by ktoś usłyszał tu zarzuty. Z jednej bowiem strony grafik wykonywał swoją pracę. Z drugiej zaś okoliczną społeczność należy pochwalić za czujność.
To nie pierwszy taki przypadek w Holandii. Kilka lat temu antyterroryści weszli do domu naszych rodaków w Tilburgu, ponieważ ktoś doniósł, iż widzieli Polaka z karabinem snajperskim. Po akcji policji okazało się, iż przybysze znad Wisły mieli ze sobą wiatrówkę z lunetą.

 

Źródło:  AD.nl