Policja, cmentarz i zombie w Holandii

cmentarz i zombie w Holandii

Funkcjonariusz policji dysponuje sprzętem i przeszkoleniem, które pozwala mu przeciwstawić się praktycznie wszystkim niespodziewanym okolicznościom, jakie mogą przydarzyć się na służbie. Są jednak pewne sytuacje, na które żadne szkolenie nie jest w stanie przygotować policjanta. Jak można bowiem być gotowym na to, że dyżurny wyśle na cmentarz w środku nocy i każe polować na zombie?

rozliczenie podatku z Holandii

O sprawie pisze na policyjnym blogu jeden z funkcjonariuszy. Oficer zaznacza, iż lubi nocną zmianę. Wtedy bowiem, jak wskazuje w swoim wpisie, zawsze coś się dzieje. Po prostu nie jest nudno i czas leci szybciej. Ostatnie wydarzenia wystawiły jednak jego nerwy na bardzo trudny test.

Dziwne wezwanie na cmentarz

Jak wspomina, gdy był ze swoim kolegą na patrolu, otrzymali wezwanie od dyżurnego. Ten zapytał się ich, czy chcą iść na cmentarz przy ulicy X (autor nie podaje dokładnych danych). Komenda otrzymała bowiem wezwania od świadka, który wskazywał, iż z nekropoli dobiegały krzyki i spazmy płaczu przeszywające ciało do szpiku kości. Oprócz tego w mroku nekropoli poruszały się jakieś dziwne światła.

Doniesienia świadków

Oficerowie przyjęli wezwanie. Już nie raz byli tam na miejscu i uważali je za piękne, pełne nostalgii i zadumy. Wizyta jednak w środku nocy wydawała się dość niepokojąca. Możliwe jednak było, iż ktoś mógł się przesłyszeć, a dźwięk płaczu dochodzi, np. z jednego z pobliskich domów. Gdy jednak funkcjonariusze zbliżali się do cmentarza nadzieje na pomyłkę znikły. Na komendę dzwonili ludzie mieszkający w okolicy, wszyscy oni słyszeli ten sam przeraźliwy skowyt i płacz.

Pierwsza zasada horrorów

Gdy patrol dotarł pod bramę cmentarza, dźwięk lamentów z drugiej strony ogromnych metalowych wrót dotarł również i do nich. Oficerowie weszli więc na teren nekropolii i postanowili zrobić coś, czego nauczeni filmami grozy nigdy nie powinni robić, rozdzielili się. Nie było jednak innego wyjścia. Cmentarz był zbyt duży i idąc razem, przeszukanie go zajęłoby zbyt wiele czasu.

Blask świec

Funkcjonariusze badają więc cmentarz, oświetlają sobie drogę jedynie delikatnie latarką, by nie rzucać się w oczy. W końcu autorka wpisu lokalizuje źródło dźwięku. Nad jednym z grobów stoi dwóch rosłych mężczyzn. W rękach trzymają świece, te rzucając ciepły blask. Oświetlają one ich na tle krzyży i nagrobków. Wszystko wygląda dość nierealnie, a do tego ten dźwięk, płacz przechodzący niemal w skowyt. Ludzie ci nie widzą albo całkowicie ignorują oficera. Ten więc korzystając z okazji ściąga kolegę i razem rozpoczynają akcję.

To nie upiory

Oficerowie wymierzyli latarkami w twarz nocnych gości na cmentarzu, włączyli je na pełną moc i krzyknęli policja. Mężczyźni oślepieni światłem i nieco zdezorientowani momentalnie podnieśli ręce do góry. Widać było, iż nie wiedzą, co się dzieje. Szybko okazuje się, iż nie są to żadne zombie czy inne wampiry. Nie są to też hieny cmentarne.

Płacz

Po wylegitymowaniu staje się jasne, że oficerowie mają przed sobą dwóch zatwardziałych przestępców, gangsterów, którzy niejednokrotnie zadarli z prawem. Mężczyźni jednak są cali czerwoni, zapłakani. O co w tym wszystkim chodzi? Kilka chwil później wszystko stało się jasne. Mężczyźni przyszli na grób swojej matki. Czemu zrobili to tak późną porą? Najprawdopodobniej chodziło o to, by nikt ich nie widział, by nie stracili swojego image’u twardzieli. Nad grobem rodzicielki emocje jednak wzięły górę, obaj rozpłakali się jak dzieci. Płacząc, mężczyźni zapalili kilka zniczy i odpalili zimne ognie, by uczcić pamięć matki.

Mandat

Sprawa była więc tak kuriozalna, że aż nierealna. Oficerowie, mając opryszków przed sobą, poprosili jeszcze dyżurnego, by ten sprawdził, czy aby nie są obecnie za nic ścigani. Okazało się jednak, iż odsiedzieli oni wszystkie wyroki. W zaistniałej sytuacji bracia otrzymali mandat za złamanie godziny policyjnej i nakaz powrotu do domu. Przestępcy zdecydowali się posłuchać stróżów prawa. Odchodząc, zapytali co patrol, robił w nocy na cmentarzu. Wtedy też ego bandziorów poszybowało w górę, okazało się, że przez ich rozpacz za matką, w panikę wpadła spora część miasta słysząca przeraźliwe dźwięki z cmentarza.