Polak „zawisł” na latarni pod Enschede
Nie każdemu życie potrafi się ułożyć. Czasem splot nieszczęśliwych zdarzeń, innym razem nasze złe decyzje powodują, iż wszystko zaczyna się dosłownie sypać. Tak też było z naszym rodakiem, który po wielu perypetiach skończył pod latarnią w Enschede.
ANPR w akcji
Historia naszego rodaka nie trwała zbyt długo. Można wręcz powiedzieć, iż pędziła w zawrotnym tempie. We wtorek system autostradowego monitoringu ANPR, pozwalający na identyfikację tablic rejestracyjnych, namierzył osobowego Opla. Po zeskanowaniu jego „blach” okazało się, że auto figuruje w Polsce jako skradzione. Informacje o numerach pojazdu, jego kolorze i o tym, iż maszyna została zauważona w pobliżu Beekbergen, na pasie w kierunku Twente została przekazana policji.
Pościg
W efekcie za polskim pojazdem ruszyły radiowozy. Gdy dotarły one do potencjalnie skradzionego auta, funkcjonariusze nakazali zatrzymanie. Kierowca nie posłuchał. Rozpoczął się więc pościg, w którym brało udział pięć samochodów policyjnych. Ucieczka zakończyła się dla kierowcy niemieckiego auta fiaskiem. Około godziny 14 kierowca stracił panowanie nad pojazdem i na zjeździe z autostrady A35, w kierunku Enschede-Zuid, uderzył w słup latarni ulicznej.
Po tym spotkaniu auto nie zostało całkowicie zniszczone i być może jeszcze mogłoby kontynuować jazdę, ale incydent ten spowodował, iż uciekinier zwolnił na tyle, że policji udało się go dopaść.
Zatrzymany
Gdy funkcjonariusze zatrzymali kierowcę, okazało się, iż jest to obywatel naszego kraju. Ponadto badania wykazały, iż jest on pod wpływem narkotyków. Zatrzymany został aresztowany pod zarzutem kradzieży samochodu. Polak jednak nie przyznał się do winy. Stwierdził, że chociaż samochód został sprzedany w Polsce, płatność nie została jednak jeszcze dokonana. W efekcie zdecydował się, iż do momentu, w którym nie otrzyma należnej mu sumy, dalej będzie jeździł Astrą. Funkcjonariusze nie dali jednak wiary tym wyjaśnieniom, twierdząc, że w policyjnej bazie samochód ten wyraźnie widnieje jako skradziony. W efekcie Polak trafił na komendę, by złożyć zeznania, a jego samochód na lawetę, aby wrócić do Polski, do prawowitego właściciela. Kierowcę czekają zaś dwie sprawy karne. Pierwsza w Polsce, z racji rzekomej kradzieży, wtedy to będzie mógł udowodnić swoją wersję wydarzeń. Druga w Holandii za ucieczkę przed policją i prowadzenie samochodu pod wpływem środków odurzających.